Jakaś taka mało ogarnięta jestem. No nie mogę, w prosty sposób, trafić na swój nowy blog, tylko włażę od dupy strony. Nie wspomnę już o usiłowaniach przeniesienia wszystkich wpisów z poprzedniego bloga. WAMAĆ! A zegar tyka... tyk... tyk..tyk... tyk. Koniec stycznia tuż za rogiem. A ja tak nie lubię robić czegokolwiek pod presją czasu. No tak już mam i już.
Poza tym to dziś są moje imieniny. Nosz doprawdy. Dacie wiarę, że gdyby Reniaczek ( Przyjaciółka moja najnajnaj ) o 6.24 h nie przesłała mi wirtualnych życzeń, to bym wogle o nich zapomniała. Zresztą, reszta rodziny również przemilczała owo święto. Nie mam im za złe. Pfffff.
W naszej rodzinie obchodzi się wyłącznie święto Małża mego wyjechanego. Ale wiecie... schyłek lata... ptaszki... muszki... zapach palonego na grillu mięsiwa wszelakiego... a w tle obowiązkowo najgłębsze osady folkloru... znaczy disco polo. A w styczniu? Nie poszalejesz przecież na łonie. Szaleć to może jedynie orkan Jakiśtam, który właśnie się zbliża do ściany wschodniej. Dobra. Z innej mańki.
Wczoraj zaklepałam sobie nowe auto. Niiiiiieeeeeniiiieniiiieeeee. Nie z salonu. No weźcie. Od młodziutkiej sąsiadki, która swoją czerwoną hondę, zamieniła na szybsze BMW. Wobec tego od poniedziałku, będę szpanować sportowym wózkiem. Prawdę powiedziawszy podczas jazdy próbnej, ze swoim zwichrowanym kręgosłupkiem, miałam niejakie problemy z zajęciem miejsca za kierownicą, bo niskie toto jak nie wiem co. Ale kij tam... sie nauczę " wślizgiwać" do wnętrza. I tak się teraz zastanawiam....
bo tak... jak facet w pewnym wieku kupuje sobie takie auto, to mówi się, że jest ono przedłużeniem penisa, a jak babeczka ... też przecież w pewnym wieku.. to co? Wszak nie mam penisa.
Aha... moja dotychczasowa Rakieta zostanie wystawiona na sprzedaż. Ale... tak po znajomości ... radzę nie reflektować na nią. Tuż przed świętami najechałam na wielki kamień leżący przed sklepem. Podobno lata całe.Doprawdy. Po kij go tam zatachali, pojęcia nie mam. Wgięłam próg i drzwi od strony pasażera zamykają się tak sobie.Ostatnio o mało nie zgubiłam swego Taty. Dobrze, że kiedy staliśmy na czerwonym świetle, jakiś ogarnięty kierowca, podbiegł do Rakiety, i poinformował mnie o niedomkniętych drzwiach. Uuuu gruboooo. Tatuś nieco zbladł, ale uspokoiłam go, że przecież był zapięty w pasy, to by i tak nie wypadł. I tak o!
"Wtedy dopiero warto brać się za pisanie, jeśli mamy odwagę napisać to, czego nie mielibyśmy odwagi powiedzieć" Emil Cioran.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ostatnio na tapecie
tu grzeliście ławę najczęściej
-
Dziś Proboszcz odwalił pańszczyznę... znaczy odwiedził mój dom z tak zwaną kolędą. Od proga kapłan ocenił mój wygląd słowami... - Uhuuu ....
Etykiety
sanatorium
problemy
wycieczka
podróż
zabawa
budowa
kolega
morze
praca
wyjazd
auto
blog
dylematy
ksiądz
przygoda
rehabilitacja
tańce
wesele
wizyta
Konstancja
argumenty
blondynki
cud
dom
fachowcy
integracja
koleżanka
majster
mąż
narodziny
ogród
pamięć
początek
powrót
pragnienie
propozycja
rocznica
rodzina
siostry
spostrzegawczość
sprzątanie
syn
urzędnik
wnuczęta
zakupy
zaskoczenie
zguba
święto
życzenia
Małż
Nowy Rok plan przygoda ogień
apel awaria wycieczka morze koncert
auto awaria holowanie sąsiad
auto zakup akademia babcia
autobus
awaria
bal
bank
bociek
bunt
cel
choroba
dach
deszcz
działanie
egoista
film
folklor
goście
gra
gwara
góra
głos
higiena
historia
imieniny
informacja.
irytacja życie rodzinne spokój
jazda
kazanie
kelnerka
kierat
kieszonka
klucze
kobieta
koledzy
koleżanki
kolęda
komórka kolega podejrzenia
kwiaty
kłótnia
lód
marzenia
masaż
matka
metoda
miłość
mężczyzna
nerwy
niespodzianka
nowe miejsce
nowy sprzęt
odchudzanie święto zaskoczenie mąż
odcinki
odwyk uzależnienie słodycze
ognisko
pieszczoty
plaża
podarki
pogoda operator sms córka poród Anioł
pomoc
pomyłka
porządek sukienka pułapka ratunek
postanowienie
pozytywne postrzeganie świata
pośpiech
prezent
prośby
przebranie
przedwiośnie
przemyślenia
przeprosiny
przyjazd
pytania
radość
relacja
remont
rocznica śnieg zaskoczenie tajemnica proboszcz
rozmowy
rozterki
rubikon
rysa
sanatorium koleżanki
sanatorium masażysta pogoda fajfy flirt
schemat
siostry rodzina relaks blokada
spełnienie
spowiedź
strata
synowie
szał
szczęście
szwagierka
słońce pole truskawki pielenie opalanie.
tatuś
teleporada zdrowie lekarz zdumienie cud
teściowa śmierć rocznica
torebka
troska
tęsknota
urodziny
wesele goście suknia zabawa
wróżba
wspomnienia
wspomnienia sylwester święta
wycieczka morze szaleństwo
wyobraźnia
zakochani
zakupy ekologia wesele
zdjęcia
zdrowie
zima
zmiany
znajomy
zęby
złość bezradność zdumienie
ściana
śmieci
śniadanie
święta
święta prezenty zaskoczenie radość
święta wypieki foremki wzrok komórka zaskoczenie
Wszystkiego najlepszego i dużo zdrowia!
OdpowiedzUsuńBędzie jakaś impreza z okazji imienin i przeprowadzki?
Boja, parapetówka jak najbardziej wskazana, ale gdzie ja umieszczę te wszystkie kaktusy, które przyniesiecie?
UsuńMoże urodziny obchodzisz?
OdpowiedzUsuńNajlepszego!
Urodziny ? Doprawdy w pewnym wieku, przypominanie, że kolejny krzyżyk los dołożył nam na plecy, jest mało pocieszający. Po osiemnastych miałam tylko jedną imprezę urodzinową, dość niedawno. Z racji tego czułam się, jakby to były dziewiętnaste urodziny ;)
UsuńŚlązaczka jestem, obchodzę tylko urodziny. Chociaż akurat wypadają tego samego dnia co imieniny. Czyli nie świętuję.
UsuńImieniny - czemu nie, najlepszego. Blogspot jest całkiem w porządku, i nawet wszystko działa :). Aautko ma być i juz :)
OdpowiedzUsuńAnno dzięki :) Mam nadzieję, że nie będę musiała się znów przenosić ze swoimi tabołami. Autko będzie ... już w poniedziałek :)
UsuńNo wreszcie! Spóźnione życzenia zatem, obyś czasu więcej miała na pisanie, jak można o imieninach własnych nie pamiętać?
OdpowiedzUsuńJeśli nie imieniny to oblewanie nowego bloga lub starego na nowym :-)
Każda okazja jest dobra, aby się zalhoholizować :D Życzenia przyjęte i oby w nowym miejscu się sprawdziły.
UsuńCzerwone autko ... mmmm , zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńJaga,na Twoim miejscu, też bym zazdrościła ;)
OdpowiedzUsuńHip, hip, hura :) udało mi się wreszcie dodać komentarz u Ciebie. Ha ha ha, a mówiłam, że Ty to umiesz przywrócić humor u człowieka, więc pisz i żadne mi tu myślenie o zaniechaniu blogowania, zrozumiano? ;)
OdpowiedzUsuńConsek baaardzo spóźnione, ale najszczersze i najcieplejsze życzenia wszystkiego co najlepsze, dużo zdrowia, szczęścia i oby Ci czerwona strzała służyła jak najdłużej ;)
Swoją drogą to pozazdraszczam, kurcze sportowy wózek i do tego czerwony, fiu, fiu, czyli zmieniłaś na nowszy model ;) Kręgosłupem się nie przejmuj, bo śliniące się osobniki płci męskiej sprawią, że zapomnisz o bólu ;) Oj też bym pośmigała takim autkiem, ale ja to muszę co najmniej suwem jeździć, bo wygramolić się z niskiego nie mam szans, a tak serio to mamy czarne i zgrabne autko, a siedzenia podnoszę na maksa :)
Buziaki :*
Gabuniu, ślicznie dziękuję za życzenia. Dziękuję również za podsunięcie pomysłu kolejnej nazwy nowego auta... taaaaa... STRZAŁA wysuwa się na pierwsze miejsce :)
Usuń