Choć nigdy wcześniej tego nie robiłam, pora podsumować ostatni rok. Koniec stycznia, śmierć teściowej. Połowa lutego, teść zachorował na covid. Koniec marca, śmierć teścia. Kwiecień, wizyta nasza u córki i jej trzydzieste urodziny. Maj, narodziny wnuczka. Czerwiec, koniec ponad pięcioletniego stażu( jak podsumował moją pracę, mój młodszy syn) Lipiec, pierwsza wizyta wnusia u babci na Podlasiu. Sierpień, wycieczka z Reniaczkiem do Władka. Wrzesień, podjęcie nowej pracy. Październik, moje urodziny i zdublowany prezent . Listopad chrzest wnuczka. Grudzień.... noooo... grudzień zasługuje na nieco szerszy opis.
Na początku grudnia, jak już wspominałam wcześniej, Strzała została uziemiona. Mechanik miał niemałe problemy ze znalezieniem zepsutej części. A tu do pracy trzeba jeździć, nie ma zmiłuj. Postanowiliśmy z Małżem, iż pora na zakup kolejnego auta, a Strzała niestety zostanie przeznaczona na żyletki.