No i wróciłam. Mogłabym napisać... do szarej rzeczywistości... ale jaka ona tam szara. Jak wyjeżdżałam, to wszystko było jeszcze w pączkach, a teraz klękajcie narody. Soczyście zielono. A mnie na usta ciśnie się coś o wiele bardziej soczystego. WAMAĆ!!! Chwasty zdążyły opanować całą przestrzeń wypoczynkową. Najchętniej to bym rozstawiła w ogrodzie namiot i w nim zamieszkała. Wychodziła bym tylko by porządkować ogród. No właśnie. Tylko OGRÓD a nie WAMAĆ !!! całą zapuszczoną hacjendę.
Pierwotnie miałam opisać podróż do i z sanatorium, ale może innym razem, choć wiem, że to będzie musztarda po obiedzie. Kij tam. Mój blog, mój rozkład.
Fakt, jeszcze jak byłam na wylocie ze Szklarskiej, Małż mnie zachęcał do powrotu słowami...
- Wracaj, TWÓJ mop już na ciebie w drzwiach czeka.
( "mój", ponieważ przed wyjazdem zakupiłam taki obrotowy i cieszyłam się jak głupia, nie w samotności, a na łonie rodziny...tak że tego... )
Naiwnie wierzyłam, że nie może być AŻ tak źle. Otóż było. Moi Rozgarnięci Inaczej, podczas rozwalania dachu i komina, nie zamknęli okien i nie zaciągnęli szybra. Jak wróciłam, wytarłam na stoliku kółko pod filiżankę z kawą, rozdarłam opakowanie czekolady Studenckiej, położyłam nogi na zakurzony puf i stwierdziłam
- PIERDOLE NIE SPRZĄTAM!! Z brudu jeszcze nikt się nie zesrał.
Rano Rewolucjonistka gdzieś znikła i pojawiła PPD. O MA TKOOOO, jak ja sprzątałam. Normalnie jak bym walczyła o złotą ścierę. W końcu przez trzy tygodnie się wybyczłam w górach, więc pokłady energii siakie takie posiadam.Tak? No.
Teraz jest w miarę.
Patrzę na GÓRĘ prasowania i oddycham do torebki. Taaaaa.
Jednak z GÓR, to wolałam Szrenicę.... wzdech.
"Wtedy dopiero warto brać się za pisanie, jeśli mamy odwagę napisać to, czego nie mielibyśmy odwagi powiedzieć" Emil Cioran.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ostatnio na tapecie
tu grzeliście ławę najczęściej
-
Kolejne urodziny przeleciały mi przed oczami jak sen złoty. Uściski, czekoladki i kwiaty od syna, od synowej śliczny hand made z kotkami uło...
Etykiety
sanatorium
problemy
wycieczka
budowa
podróż
praca
zabawa
kolega
morze
wyjazd
auto
blog
dylematy
ksiądz
mąż
pamięć
przygoda
rehabilitacja
tańce
wesele
wizyta
życzenia
Konstancja
Małż
argumenty
blondynki
cud
dom
fachowcy
imieniny
integracja
koleżanka
kłótnia
majster
narodziny
ogród
początek
powrót
pragnienie
propozycja
rocznica
rodzina
siostry
spostrzegawczość
sprzątanie
syn
urodziny
urzędnik
wnuczęta
zakupy
zaskoczenie
zguba
święta
święto
Nowy Rok
Nowy Rok plan przygoda ogień
apel awaria wycieczka morze koncert
auto awaria holowanie sąsiad
auto zakup akademia babcia
autobus
awaria
bal
bank
bociek
bunt
cel
choroba
cmentarz
dach
demencja
deszcz
działanie
egoista
film
folklor
goście
gra
gwara
góra
głos
higiena
historia
informacja.
irytacja życie rodzinne spokój
jazda
kazanie
kelnerka
kierat
kieszonka
klucze
kobieta
koledzy
koleżanki
kolęda
komplement
komórka kolega podejrzenia
kwiaty
lód
marzenia
masaż
matka
metoda
miłość
mężczyzna
nerwy
niespodzianka
nowe miejsce
nowy sprzęt
odchudzanie święto zaskoczenie mąż
odcinki
odwyk uzależnienie słodycze
ognisko
pieszczoty
plaża
podarki
pogoda operator sms córka poród Anioł
pomoc
pomyłka
porada
porządek sukienka pułapka ratunek
postanowienie
pozytywne postrzeganie świata
pośpiech
prezent
prośby
przebranie
przedwiośnie
przemyślenia
przeprosiny
przyjazd
pytania
radość
relacja
remont
rocznica śnieg zaskoczenie tajemnica proboszcz
rozmowy
rozterki
rubikon
rysa
sanatorium koleżanki
sanatorium masażysta pogoda fajfy flirt
schemat
siostry rodzina relaks blokada
spełnienie
spowiedź
strata
sylwester
synowie
szał
szczęście
szwagierka
słońce pole truskawki pielenie opalanie.
tatuś
teleporada zdrowie lekarz zdumienie cud
teściowa śmierć rocznica
torebka
troska
tęsknota
uraz.
wesele goście suknia zabawa
wróżba
wspomnienia
wspomnienia sylwester święta
wycieczka morze szaleństwo
wyobraźnia
zakochani
zakupy ekologia wesele
zdjęcia
zdrowie
zima
zmiany
znajomy
zęby
złość bezradność zdumienie
ściana
śmieci
śniadanie
święta prezenty zaskoczenie radość
święta wypieki foremki wzrok komórka zaskoczenie
żona
Jak ja Cię rozumiem! gdy mąż remontował łazienkę, bałam się wracać z pracy. Najpierw sprzątałam codziennie, potem wycierałam tylko blaty, na których się jadło, a pod koniec poddałam się i jadłam w powietrzu.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że w czasie tańca z mopem nie poszły w diabły efekty sanatoryjnego byczenia się?
Nie cierpię remontów, a musimy odświeżyć tzw.salon.
Jadanie w powietrzu musiało być niezłą ekwilibrystyką ;) "Odświeżanie" brzmi jednak tak niewinnie.
UsuńEch bo romantyczna historia wszelakich rewolucji jasno dowodzi, że prędzej czy później zawsze upadają...
OdpowiedzUsuńOj tak tak Linka. Jednak jestem mięciochem i nie nadaje się na rewolucjonistkę :(
UsuńMoże chcą cię zniechęcić do wyjazdów ;)
OdpowiedzUsuńPrzykro mi z powodu wychowanek :(
loonei
Loonei, jak się połknęło sanatoryjnego bakcyla, to żadne zabiegi go nie zniszczą :) Co do moich kochanych koteczek... jak otrząsnę się ze straty, to napiszę co i jak... teraz jeszcze za bardzo boli :(
UsuńJa myślę, że gdybym ja opuściła hacjendę, też mogłabym takie kółka maziać ;)
OdpowiedzUsuńCoś za coś Ariadno :)
UsuńNa takie góry jest niezawodny sposób. Należy je przekładać z miejsca na miejsce. Z doświadczenia wiem, że z czasem maleją
OdpowiedzUsuńO matko... to teraz mi to mówisz? A ja każdego dnia, po dwie godziny z mego życia poświęciłam na to, żeby góra zniknęła :)
UsuńDwie godziny? To pagórek najwyżej był.
UsuńDla mnie sprzątanie to niekończąca się historia...Niestety, a jak wraca się po urlopie to ja nie wiem, kto brudził a w domu, jak nikogo nie było? ;)
OdpowiedzUsuńBo jak jesteś na urlopie, to brud z nudów się odkłada... jak tłuszcz na pośladach ;)
UsuńO juz wyobrażam sobie, jak ten mop się za Toba stęsknił. ;) .
OdpowiedzUsuńHi hi hi... bez wzajemności... zaręczam :)
Usuń:*
OdpowiedzUsuńhORROR JAKIŚ! A nie możesz poudawać, że ci w krzyżu trzasło? Dużo przyjemniej jest dyrygować robotą z kanapy:-/0
OdpowiedzUsuńJak trzasło?... po sanatorium?... to se ne uda, pane Hawranek ;D
UsuńDasz radę. Choć sądząc po dacie publikacji, tego prasowania jest naprawdę dużo. :)
OdpowiedzUsuńWidocznie jestem skazana na... wakacje z deską... do prasowania :)
Usuńhoop hooop już lipiec! :)
OdpowiedzUsuńNo ja nie wiem, dlaczego tak szybko czas ucieka... a myślałam, że nie było mnie tu przez chwilę :)
UsuńSzczęściara ze mnie .... ale zanim powiem dlaczego obiecaj że mnie nie znienawidzisz.... u nas w domu .... prasują faceci. Jakoś dziwnie po żelazku mam odciski na rękach :)) nienawidzę prasowania!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTaka sama szczęściara jak moja córka... jej narzeczony wszystko prasuje :)
Usuń