Taaaaaa... a jednak!
Moje przeczucie nie było bezpodstawne. Wykonałam kolejny pomiar, kolejnego dnia. No tak. Na liczniku widniała dwójka i ÓSEMKA, a nie ZERO. Szlak!!
Listopadowe postanowienie noworoczne.... udać się do optyka po silniejsze szkła!
Ta różnica wytrąciła mnie jakby z równowagi, ale tylko na chwilę. Wcześniej pochwaliłam się całej rodzince, o znalezieniu tak krótkiej drogi. Teraz, ze spuszczoną głową, powiedziałam o pomyłce wyłącznie Małżowi. Jednakże nie zdołałam nawiązać z nim więzi emocjonalnej, gdyż śledził w tivi serial o księdzu... albo o policjantach... albo o ratownikach. Nie wiem, bo nie wnikałam.
Natenczas znalazłam jeszcze dwa powody, dla których owa droga nie jest tak popularna.
Pierwszy to taki, że auto, po kilku dniach podróżowania, jest brudne jak onuce menela. Spoko. Akurat na tą okoliczność wożę gałgan i przecieram lampy.
Drugi o wiele bardziej dotkliwy, to brak zainteresowania służb drogowych. Dowiedziałam się o tym nie dalej, jak wczoraj. Barbara wyskoczyła z lodem, jak gumka z majtek. Raniutko zaliczyłam ostre skrobanie marznącego deszczu. Hymmm. Mogłam przecież schować Strzałę do garażu. Dobra. Wyskrobana ruszyłam w drogę. Na szosie było ślisko, ale na szutrowej drodze... nooooo... to był hardkodr. Na szczęście nikt nie jechał z naprzeciwka, gdy Strzała zatańczyła od prawego pobocza, do lewego pobocza. Taaaaa. Może jakiś małolat by się jarał takimi dodatkowymi atrakcjami, ale ja wcale.
Spocona jak mysz właśnie docierałam do głównej drogi. Zwolniłam hamując silnikiem. Na szczęście nikt się nie pojawił. Przede mną ostatnia prosta. Odetchnęłam.
Aż tu nagle, jakiś dupek terenówką, wjeżdża przed mnie. Wrzucam dwójkę i zaraz jedynkę, a Strzała jedzie jak głupia. - OJESUSKUBRODATY!! Tylko nie "dzwon" Plissssss - ślę modły do Wszechświata, jednocześnie hamując oczami, a w wyobraźni widząc całkiem sprasowany przód Strzały.
Widać miałam więcej szczęścia niż pieniędzy, bo Strzała nadal bez obitej facjaty. Niestety szczęścia nie miało PIĘĆ aut jadących z naprzeciwka, które mijałam zaraz po tym, jak jedno zwolniło, chcąc skręcić w prawo, kolejne dwa nie wyhamowały, a następne uciekały wbijając się w głęboki rów. Wszystko działo się jak w zwolnionym tempie. O jakimkolwiek niesieniu pomocy mowy nie było, bo za mną również jechały auta i mogłaby zaistnieć lustrzana sytuacja.
Godzinę później piękne słoneczko rozpuściło wszystko, co było do rozpuszczenia.
I to by było na tyle.
Mrug, mrug, mrug... oczy mi wyschły, od tego hamowania.
"Wtedy dopiero warto brać się za pisanie, jeśli mamy odwagę napisać to, czego nie mielibyśmy odwagi powiedzieć" Emil Cioran.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ostatnio na tapecie
tu grzeliście ławę najczęściej
-
O czym by tu dziś? Może napiszę, iż skończyłam rehabilitację. Teraz mam wrażenie, że te dziesięć dni minęły jak sen. Jednakże czekając na d...
Etykiety
sanatorium
problemy
wycieczka
budowa
podróż
praca
zabawa
kolega
morze
mąż
wyjazd
zaskoczenie
Małż
auto
blog
dylematy
ksiądz
pamięć
przygoda
rehabilitacja
tańce
wesele
wizyta
życzenia
Konstancja
argumenty
blondynki
choroba
cud
dom
fachowcy
imieniny
integracja
koleżanka
kłótnia
majster
narodziny
ogród
początek
powrót
pragnienie
propozycja
rocznica
rodzina
siostry
spostrzegawczość
sprzątanie
syn
urodziny
urzędnik
wnuczęta
zakupy
zguba
zima
święta
święto
żona
Nowy Rok
Nowy Rok plan przygoda ogień
apel awaria wycieczka morze koncert
auto awaria holowanie sąsiad
auto zakup akademia babcia
autobus
awaria
bal
bank
bociek
bunt
cel
cmentarz
dach
demencja
deszcz
działanie
egoista
film
folklor
goście
gra
gwara
góra
głos
higiena
historia
informacja.
irytacja życie rodzinne spokój
jazda
kazanie
kelnerka
kierat
kieszonka
klucze
kobieta
kolacja walentynki
koledzy
koleżanki
kolęda
komplement
komórka kolega podejrzenia
kwiaty
lekarz
lód
marzenia
masaż
matka
metoda
miłość
mądrość ludowa
mężczyzna
nerwy
niespodzianka
nowe miejsce
nowy sprzęt
odchudzanie święto zaskoczenie mąż
odcinki
odwyk uzależnienie słodycze
ognisko
pieszczoty
plaża
podarki
pogoda operator sms córka poród Anioł
pomoc
pomyłka
porada
porządek sukienka pułapka ratunek
postanowienie
powiedzenia
pozytywne postrzeganie świata
pozytywne wnioski
pośpiech
prezent
prośby
przebranie
przedwiośnie
przemyślenia
przeprosiny
przyjazd
pytania
radość
relacja
remont
rocznica śnieg zaskoczenie tajemnica proboszcz
rozmowy
rozterki
rubikon
rysa
sanatorium koleżanki
sanatorium masażysta pogoda fajfy flirt
schemat
siostry rodzina relaks blokada
spełnienie
spowiedź
strata
sylwester
synowie
szał
szczęście
szwagierka
słońce pole truskawki pielenie opalanie.
tatuś
teleporada zdrowie lekarz zdumienie cud
teściowa śmierć rocznica
torebka
troska
tęsknota
uraz.
wesele goście suknia zabawa
wróżba
wspomnienia
wspomnienia sylwester święta
wycieczka morze szaleństwo
wyjaśnienie
wyobraźnia
zakochani
zakupy ekologia wesele
zdjęcia
zdrowie
zmiany
znajomy
zęby
złość bezradność zdumienie
ściana
śmieci
śniadanie
święta prezenty zaskoczenie radość
święta wypieki foremki wzrok komórka zaskoczenie
Po prostu za wcześnie wyjeżdżasz. Trzeba wstawać po słoneczku.
OdpowiedzUsuńNo popatrz, że też na to nie wpadłam :D
UsuńZawsze zdążymy się spóźnić...zawsze zdążymy się spóźnić a czasem wszak nie ma sensu z tym walczyć. Do chwili, w której mamy na to wpływ , możemy próbować ale gdy po stronie :"przegranej "same plusy- dobrze się do niej uśmiechnąć i przeciągnąć na swoją korzyść.
OdpowiedzUsuńMa pani rację, jednak gdybym wszystko robiła tak, jak powinnam, to byłabym ideałem, a przecież jestem tylko zwyczajną kobietą.
OdpowiedzUsuńGdy mnie potencjalne partnerki chciały, byłam ideałem, zbyt doskonałym by któraś mogła być ze mną na dłużej. Teraz, gdy okazuje się ,że mam wady i bym się nadawała do współżycia- nie ma chętnych. (Trochę ,żartuję bo nie nadaję się do życia z kimś-jedynie do tęsknoty za kimś )
OdpowiedzUsuńEeee taaaam... kiedyś chciałam mieć idealnego faceta. Jednak po tylu latach, już nie tęsknię za takim.
OdpowiedzUsuńW takich chwilach tym bardziej czuję się szczęsciarą, że do pracy mam 10 minut spacerkiem....;)
OdpowiedzUsuńTeż kiedyś tak miałam... i nie doceniałam :)
UsuńKiedyś kliknęłam na Twój blog, a tu info, że usunięty!
OdpowiedzUsuńReaktywowałaś, czy to jakiś błąd był?
Dokładnie... reaktywowałam :) Musiałam skryć się w cieniu, bo groziło mi zdemaskowanie :D
UsuńSkąd ja to znam - im bliżej, tym dalej ;)
OdpowiedzUsuńGdy miałam do pracy prawie 40 km, zawsze byłam na czas. Teraz, gdy tylko 4 km, trudno mi się wyrobić ;)
He he... zauważyłam, że często ludzie tak mają :)
Usuń