poniedziałek, 10 czerwca 2019

Kto bogatemu zabroni?Podejrzenia wyszły z cienia.

Proszę mi nie pisać, że nic co piękne nie trwa wiecznie, bo sieknę między oczy. Jak na razie taka mądrość życiowa wogle do mnie nie dociera. Każdy dzień jest jak pudełko czekoladek, nie wiesz na jaką  trafisz. Cała ta powyższa mądrość dotyczy czasu PO zabiegach, rzecz jasna.
O czym by tu dzisiaj ?
Dziś mamy pogodę jak na riwierze włoskiej. Wszyscy roztopieni. Dlatego zamieniłam zabieg żelowych, GORĄCYCH okładów kręgosłupa, na magnetronik kolana prawego, które już otrzymuje miejscowe chłodzenie.Kolano w sanatorium musi być sprawne, bo wiadomo. No!

Zajęcia na basenie, z którego wogle bym nie wyłaziła, trwają o wiele za krótko. Instruktor jest mega przystojny, ale ważniejsze... mega sympatyczny i zawsze uśmiechnięty. Na resztę personelu również nie mogę narzekać. Nawet sprzątaczki są spoko. Jedyne starcie jak do tej pory, miałam z wykupionym masażem.
Przed gabinetem zjawiłam się parę minut przed... czekałam i czekałam i czekałam. Po pół godz. wyszedł masażysta i rzucił do mnie - A co? Pani tu śpi? Zbaraniałam dokumentnie. Z trudem tłumiąc toczącą  pianę, weszłam do gabinetu i grzecznie spytałam, czy zostanę obsłużona?
- Proszę przyjść po obiedzie- usłyszałam
"ORZESZTYWMORDE!! "- wypadłam na korytarz mielląc w ustach niecenzuralne słowa. -
" Ooooooo... takiego wała !"  -rzuciłam gest w kierunku swego odbicia. W sumie bez sensu, przecież masażysta mnie nie widział.
Kolejnego dnia ...
- Miała pani przyjść po obiedzie. 
- Nie przyszłam, bo byłam umówiona- 
"Płacę, więc możecie mnie cmoknąć w klapka. Ha!"
W następnym dniu, również musiałam czekać. Wpieniłam się, pooddychałam do torebki i siedziałam dalej. Kurde no. Mogłabym zrezygnować choćby i dziś, gdyby masażysta nie masował tak .... mmmraaaaauuuu. Ech. Życie jest mega skomplikowane.
Za to niektórzy kuracjusze, to buce, żeby nie rzec, debile. Ale nie o tym, bo nie chcę psuć nastroju. Na wieczorku zapoznawczym raczej nic szczególnego się nie wydarzyło, bo go już nie pamiętam. Za to fajfy w renomowanej miejscówce, zapadły w pamięć całej naszej czwórce.
Na samym początku, Renia wlądowała w ramionach  Grzegorza. Słuchajcie, przetańczyli ze sobą prawie dwie godziny. NON STOP. Widziałyśmy jak oboje ociekają potem, jednak nadal trwają w tanecznym uścisku. Trzeba przyznać,że dobrze im szło.Niestety, trza lecieć było biegusiem na kolację.
Po  kolacji zebrałyśmy się wszystkie, by przegadać ostatnie godziny . Wszystkie wlepiłyśmy oczy w Renię, czekając z zapartym tchem na informację o partnerze. A ona skromnie wyznała, iż tańczył tak dobrze, jak nigdy żaden, ale o tym to i bez wyznań wiedziałyśmy. No i w końcu poleciała petarda. Koleżanka podzieliła się z nami przeczuciem, iż Grzegorz był księdzem. Spojrzałyśmy na siebie i kulki się zderzyły. W sumie mogło tak być, bo Renia wyglądała z upiętym warkoczem i grzeczną bluzeczką pod samą szyję, jak katechetka. Nie trzeba być matematykiem, by dodać oba fakty do siebie. No!
Ten wieczór spędzałyśmy w naszym ośrodku, gdyż tańce odbywały się na łonie, tuż obok. Zajęłyśmy miejsce przy stoliku i nagle jedna z nas dostrzegła Grzegorza, który z taką jakby nieśmiałością zbliżał się w naszą stronę. Spojrzałyśmy.... taaaaaa... to musiał być ksiądz. Czarne spodnie w kant, półbuty czarne na wysokim koturnie ( Grzesiu nie grzeszył wzrostem) ale kluczowa okazała się koszulka polo. Wandziulek nasz ( znaczy Wanda) jest obyty z koszulkami księżowskimi, gdyż albowiem wykonuje usługi pralnicze.
Niestety, ziarno podejrzeń trafiło na podatny grunt i każda z nas, wpatrując się w przybysza jak w sroka w gnat, zastanawiała się, czy aby w rodzimej parafii, Grzesiu okazyjnie nie przebywał... na rekolekcjach czy cuś.
Dziś wiemy, że Grzesiu  na 100 procent nie jest księdzem.
Choć kiedyś był. Ha! 


1 komentarz:

"To czy człowiek jest inteligentny poznaje się po jego odpowie-dziach. To czy jest mądry, po pytaniach."- Naguib Mahfouz

Ostatnio na tapecie

Wszechświat wie lepiej.

tu grzeliście ławę najczęściej

Etykiety

sanatorium problemy wycieczka podróż zabawa budowa kolega morze praca wyjazd auto blog dylematy ksiądz przygoda rehabilitacja tańce wesele wizyta Konstancja argumenty blondynki cud dom fachowcy integracja koleżanka majster mąż narodziny ogród pamięć początek powrót pragnienie propozycja rocznica rodzina siostry sprzątanie syn urzędnik zakupy zaskoczenie zguba święto życzenia Małż Nowy Rok plan przygoda ogień apel awaria wycieczka morze koncert auto awaria holowanie sąsiad auto zakup akademia babcia autobus awaria bal bank bociek bunt cel choroba dach deszcz działanie egoista film folklor goście gra gwara góra głos higiena historia imieniny informacja. irytacja życie rodzinne spokój jazda kazanie kelnerka kierat kieszonka klucze kobieta koledzy koleżanki kolęda komórka kolega podejrzenia kwiaty kłótnia lód marzenia masaż matka metoda miłość mężczyzna nerwy niespodzianka nowe miejsce nowy sprzęt odchudzanie święto zaskoczenie mąż odcinki odwyk uzależnienie słodycze ognisko pieszczoty plaża podarki pogoda operator sms córka poród Anioł pomoc pomyłka porządek sukienka pułapka ratunek postanowienie pozytywne postrzeganie świata pośpiech prezent prośby przebranie przedwiośnie przemyślenia przeprosiny przyjazd pytania radość relacja remont rocznica śnieg zaskoczenie tajemnica proboszcz rozmowy rozterki rubikon rysa sanatorium koleżanki sanatorium masażysta pogoda fajfy flirt schemat siostry rodzina relaks blokada spełnienie spostrzegawczość spowiedź strata synowie szał szczęście szwagierka słońce pole truskawki pielenie opalanie. tatuś teleporada zdrowie lekarz zdumienie cud teściowa śmierć rocznica torebka troska tęsknota wesele goście suknia zabawa wnuczęta wróżba wspomnienia wspomnienia sylwester święta wycieczka morze szaleństwo wyobraźnia zakochani zakupy ekologia wesele zdjęcia zdrowie zima znajomy zęby złość bezradność zdumienie ściana śmieci śniadanie święta święta prezenty zaskoczenie radość święta wypieki foremki wzrok komórka zaskoczenie