Powiem krótko... JEST ZA JE BIŚ CIE. Łączę się z Wami z ośrodka sanatoryjnego. Co prawda pogoda pod zdechłym Azorkiem, ale jaka atmosfera w środku.... boszszsz. Czuję się jak na półkoloniach w podstawówce.Trafiłam na taką ekipę, że lepiej być nie mogło. Ale od początku.
Ze skierowaniem nie miałam problemów... rok minął, więc sie należy, jak żabie bajoro. Jednakże pierwotnie miałam jechać we wrześniu, bo zaznaczyłam ten miesiąc w skierowaniu. Na szczęście zdecydowałam się na przełom maja i czerwca. Podróż męcząca, gdyż albowiem nie spałam w noc poprzedzającą poranny wyjazd... wiem, wiem gupia jestem i już. Dobra. Pomińmy.
Ponieważ jestem osobą dość kontaktową, w autobusie poznałam moją imienniczkę, z którą przegadałam całą drogę. Niestety tym razem nie jechała do sanatorium, ale przekazała całą wiedzę jaką dysponowała na temat okolicy mojego zakwaterowania. Pełna dobrych przeczuć wysiadłam na przystanku docelowym. Podczas tej czynności, poznałam Grażynę. Grażyna miała taką walizę, że pan kierowca, aż jęknął, gdy próbował wydobyć ją z bagażnika. Oczywiście prócz wspomnianej kuracjuszki, wysiadały również inne.
Podzieliłam się wiedzą, że do naszego ośrodka jest ostro pod górę, więc lepiej byłoby podjechać taryfą. W tym momencie Grażyna stwierdziła, że to tylko kawałeczek, więc po co tracić kasę. Trudno było oponować z takim praktycznym podejściem, bo wiadomo, w sanatorium każdy grosz się liczy.
Ruszyłyśmy z wiarą, iż nie taki diabeł straszny, jak go malują. Moje dwa czemodany, nie były zbyt ciężkie, jednakże ciągnąc je pod górę czułam, jak ciężar ich rósł, wprost proporcjonalnie do przemierzanej drogi. Za to Grażyna ledwie dyszała, ciągnąc swoją " gdańską szafę" Nagle, minęła nas kuracjuszka z niezbyt dużą torbą i plecakiem. Śmignęła jak rącza łania i tyleśmy ją widziały.
- Ta to ma kondycję- wydyszałam w kierunku Grażyny. - Yhyyy- jęknęła, ocierając pot z czoła. Jednakże za kolejnym zakrętem, ujrzałyśmy, jak odpoczywa na ławce. Od tego momentu, wędrowałyśmy we trójkę..
No i teraz nastąpi mała retrospekcja, bo muszę opisać moje pierwsze wrażenia, co do koleżanek.
Już na pierwszy rzut oka, Grażyna nie była typową Grażyną... znaczy tą, z dowcipów. Porównała bym ją raczej, do liderki czirliderek, pięćdziesiąt lat później. Podejrzewam, że z racji tego, iż takie osoby muszą otaczać się mniej atrakcyjnymi towarzyszkami, Grażyna nie zgodziła się na wspólnie zamieszkanie ze mną w jednym pokoju (ha! wiem, wiem... jestem wzorem skromności) Przepraszała przekonując o przyjeździe znajomej. Wiedziałam, no po prostu wiedziałam i już, że owa znajoma będzie jej przeciwieństwem w każdym calu.
Bardzo dobrze się stało, gdyż zamieszkałam z " rączą łanią" w tak zwanym " studium" ( dwa pokoje, po dwie osoby, ze wspólną łazienką i kibelkiem )
Dorotka, młodsza ode mnie z dziesięć lat, jest bardzo ugodową i sympatyczną Kaszubką. Nie chrapie, jest wesoła i najważniejsze, jest na tyle zdrowa, że codzienne potańcówki nie stanowią dla niej żadnego problemu.
Bliźniaczy pokój zajmuje Wiesława vel Wanda oraz Renata. Ta ostatnia to góralka z blond warkoczem do pasa. Natomiast Wanda, najstarsza z nas Wielkopolanka, to ciepła, duża kobieta z serduchem na dłoni i zaczarowaną walizką, która wogle nie wygląda na dużą, a z której Wandeczka wyciąga coraz to nowe ciuszki, czy też inne rzeczy, jakże przydatne w życiu codziennym.
Wczoraj przepłakałyśmy pół nocy, na zwierzeniach. Dziś z oczami zapuchniętymi, jak żabie pipki, wkroczyłyśmy na śniadanie w okularach przeciwsłonecznych, czym doprowadziłyśmy innych do utwierdzenia się w przekonaniu, że poprzedniego wieczoru za dużo " daliśmy w palnik".
A my jak budududu NIC.Bawiłyśmy się o suchym pysku, ale JAK!!
Rozkręciłyśmy drętwe towarzystwo i poznałyśmy większość panów, przybyłych na imprezę, JESZCZE nie zapoznawczą.
* * * *
Z racji tego, iż mało mam czasu na cokolwiek poza zabiegami, lataniem po szopingach oraz wieczornych potańcówkach, wpisy będą dodawane z małym poślizgiem. Dziś już jestem po wieczorku zapoznawczym, który opiszę innym razem, ale pewności to jednak nie mam. Tak że tego, do następnego.
"Wtedy dopiero warto brać się za pisanie, jeśli mamy odwagę napisać to, czego nie mielibyśmy odwagi powiedzieć" Emil Cioran.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ostatnio na tapecie
tu grzeliście ławę najczęściej
-
Kolejne urodziny przeleciały mi przed oczami jak sen złoty. Uściski, czekoladki i kwiaty od syna, od synowej śliczny hand made z kotkami uło...
Etykiety
sanatorium
problemy
wycieczka
podróż
zabawa
budowa
kolega
morze
praca
wyjazd
auto
blog
dylematy
ksiądz
mąż
przygoda
rehabilitacja
tańce
wesele
wizyta
Konstancja
argumenty
blondynki
cud
dom
fachowcy
integracja
koleżanka
majster
narodziny
ogród
pamięć
początek
powrót
pragnienie
propozycja
rocznica
rodzina
siostry
spostrzegawczość
sprzątanie
syn
urodziny
urzędnik
wnuczęta
zakupy
zaskoczenie
zguba
święto
życzenia
Małż
Nowy Rok plan przygoda ogień
apel awaria wycieczka morze koncert
auto awaria holowanie sąsiad
auto zakup akademia babcia
autobus
awaria
bal
bank
bociek
bunt
cel
choroba
cmentarz
dach
demencja
deszcz
działanie
egoista
film
folklor
goście
gra
gwara
góra
głos
higiena
historia
imieniny
informacja.
irytacja życie rodzinne spokój
jazda
kazanie
kelnerka
kierat
kieszonka
klucze
kobieta
koledzy
koleżanki
kolęda
komplement
komórka kolega podejrzenia
kwiaty
kłótnia
lód
marzenia
masaż
matka
metoda
miłość
mężczyzna
nerwy
niespodzianka
nowe miejsce
nowy sprzęt
odchudzanie święto zaskoczenie mąż
odcinki
odwyk uzależnienie słodycze
ognisko
pieszczoty
plaża
podarki
pogoda operator sms córka poród Anioł
pomoc
pomyłka
porządek sukienka pułapka ratunek
postanowienie
pozytywne postrzeganie świata
pośpiech
prezent
prośby
przebranie
przedwiośnie
przemyślenia
przeprosiny
przyjazd
pytania
radość
relacja
remont
rocznica śnieg zaskoczenie tajemnica proboszcz
rozmowy
rozterki
rubikon
rysa
sanatorium koleżanki
sanatorium masażysta pogoda fajfy flirt
schemat
siostry rodzina relaks blokada
spełnienie
spowiedź
strata
synowie
szał
szczęście
szwagierka
słońce pole truskawki pielenie opalanie.
tatuś
teleporada zdrowie lekarz zdumienie cud
teściowa śmierć rocznica
torebka
troska
tęsknota
uraz.
wesele goście suknia zabawa
wróżba
wspomnienia
wspomnienia sylwester święta
wycieczka morze szaleństwo
wyobraźnia
zakochani
zakupy ekologia wesele
zdjęcia
zdrowie
zima
zmiany
znajomy
zęby
złość bezradność zdumienie
ściana
śmieci
śniadanie
święta
święta prezenty zaskoczenie radość
święta wypieki foremki wzrok komórka zaskoczenie
a co to za miejscowość?
OdpowiedzUsuńKlarka, napiszę na koniec turnusu, bo jednak chcę pozostać incognito :)
Usuńno to jednak udało się zalogować :)
OdpowiedzUsuńMari
Mari :)
Usuń