Uhuhuuuu. Dziś internet szaleje, więc mam czas, by pociągnąć temat szeroko pojętej rozrywki sanatoryjnej. Przepraszam za to, że tak mało mnie na innych blogach, ale tyle się dzieje, a czasu mało, a tu trzeba opisywać ... więc wiecie... no.
Zażyło się kilka dni temu, iż zawitał do nas kabaret. Ponieważ śmiech
to zdrowie, wraz z Dorotką, zakupiłyśmy bilety w cenie 15 złociszy,
odstroiliśmy się w najlepsze ciuchy i pobiegłyśmy zająć dobre miejsca.
Tłumów nie było. Raptem z trzydziestu pasjonatów skusiło się oglądać
występy emerytów. Muszę przyznać, iż było bardzo wesoło. Aczkolwiek nie
tylko z powodu występów, a męża kuracjuszki, który siedział poniżej
naszego rzędu i który najprawdopodobniej miał zaawansowaną postać
adehade. Nie mógł usiedzieć na miejscu i nie potrafił utrzymać języka za
zębami.Krzyczał i oceniał wszystkich. I artystów i widzów.Niekoniecznie pozytywnie. Żona Grażyna, zwana przez wszystkich Kremówką ( pochodząca z
Wadowic) próbowała mężusia uspokajać, jednak im bardziej się starała, tym bardziej
Rysiek vel Riczi( tak kazał na siebie wołać) rozkręcał się i szalał, ograniczony jedynie przykręconymi krzesłami.
Potem towarzystwo przeniosło się na tańce. Riczi królował na
parkiecie, a ja dostąpiłam zaszczytu zatańczenia z wesołkiem. Jak ja się
namęczyłam, no jak się namęczyłam, to nie macie pojęcia. Tancerz
stosował bliżej niesprecyzowane wymachy nogami. Próbując się dostosować
spoglądałam na stopy, wówczas podniósł moją brodę i nakazał patrzenie w
oczy. Tak też uczyniłam. Powiem wam, że to miało sens. Przestałam się
plątać. Jednakże poczułam wielką ulgę, gdy piosenka umilkła, a ja spocona, mogłam
oddalić się w trybie natychmiastowym od roztańczonego partnera.
A teraz mała retrospekcja.
Nie wspomniałam, iż owa Kremówka balowała od samego początku w ramionach Tadeusza. Nie trzeba było wkładać okularów, by dojrzeć, że mieli się ku sobie. Z dnia na dzień, coraz bardziej.
I oto Grażyna oznajmia nam ( sąsiadkom ), iż spodziewa się przyjazdu męża. Widząc zaskoczenie w naszych oczach, stwierdza, iż pozna małżonka z Tadeuszem. Ba! Na potańcówce posadzi ich obok siebie.
Tak też zrobiła. Słyszałam, jak Riczi pyta żonę...
- A to ten Tadeusz, o którym mi tyle opowiadałaś?
Oczywiście tego wieczoru Tadeusz zabawił się z Grażyną tylko ze dwa razy.Bez przytulania rzecz jasna. Za to po baletach, i Tadeusz, i Riczi, i Grażynka, udali się do pokoju przybyłego małżonka, by tam, przy wodzie ognistej, zacieśniać więzy towarzyskie.
Całe piętro szło spać w przeświadczeniu, że to nie skończy się dobrze i kolejni rozrywkowi kuracjusze odjadą do domu, zaliczając wytrzeźwiałkę. A jednak.
Riczi wyjechał dnia następnego, obrażając po kolei każdego spotkanego kuracjusza.
Kolejna potańcówka. Grażyna wtulona w ramiona Tadeusza, a w wazonie na ich stoliku, bukiet czerwonych róż. Pocałunkom i uściskom nie ma końca.
Jednakże nikt ich nie potępia i nie spluwa pod nogi. A gdzieżby. Po prostu, mąż Grażyny zrobił na wszystkich tak negatywne wrażenie, iż każdy, bez wyjątku, przyklaskuje zadzierzgniętej, sanatoryjnej miłości.
A niech ma!
"Wtedy dopiero warto brać się za pisanie, jeśli mamy odwagę napisać to, czego nie mielibyśmy odwagi powiedzieć" Emil Cioran.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ostatnio na tapecie
tu grzeliście ławę najczęściej
-
Nowy Rok zawitał pukając do mych drzwi całkiem spokojnie. Nigdzie nie wybywaliśmy z chacjendy, a także nikt się nie zapowiedział. Większość...
Etykiety
sanatorium
problemy
wycieczka
budowa
podróż
praca
zabawa
kolega
morze
wyjazd
auto
blog
dylematy
ksiądz
mąż
pamięć
przygoda
rehabilitacja
tańce
wesele
wizyta
życzenia
Konstancja
Małż
argumenty
blondynki
cud
dom
fachowcy
imieniny
integracja
koleżanka
kłótnia
majster
narodziny
ogród
początek
powrót
pragnienie
propozycja
rocznica
rodzina
siostry
spostrzegawczość
sprzątanie
syn
urodziny
urzędnik
wnuczęta
zakupy
zaskoczenie
zguba
święta
święto
Nowy Rok
Nowy Rok plan przygoda ogień
apel awaria wycieczka morze koncert
auto awaria holowanie sąsiad
auto zakup akademia babcia
autobus
awaria
bal
bank
bociek
bunt
cel
choroba
cmentarz
dach
demencja
deszcz
działanie
egoista
film
folklor
goście
gra
gwara
góra
głos
higiena
historia
informacja.
irytacja życie rodzinne spokój
jazda
kazanie
kelnerka
kierat
kieszonka
klucze
kobieta
koledzy
koleżanki
kolęda
komplement
komórka kolega podejrzenia
kwiaty
lód
marzenia
masaż
matka
metoda
miłość
mężczyzna
nerwy
niespodzianka
nowe miejsce
nowy sprzęt
odchudzanie święto zaskoczenie mąż
odcinki
odwyk uzależnienie słodycze
ognisko
pieszczoty
plaża
podarki
pogoda operator sms córka poród Anioł
pomoc
pomyłka
porada
porządek sukienka pułapka ratunek
postanowienie
pozytywne postrzeganie świata
pośpiech
prezent
prośby
przebranie
przedwiośnie
przemyślenia
przeprosiny
przyjazd
pytania
radość
relacja
remont
rocznica śnieg zaskoczenie tajemnica proboszcz
rozmowy
rozterki
rubikon
rysa
sanatorium koleżanki
sanatorium masażysta pogoda fajfy flirt
schemat
siostry rodzina relaks blokada
spełnienie
spowiedź
strata
sylwester
synowie
szał
szczęście
szwagierka
słońce pole truskawki pielenie opalanie.
tatuś
teleporada zdrowie lekarz zdumienie cud
teściowa śmierć rocznica
torebka
troska
tęsknota
uraz.
wesele goście suknia zabawa
wróżba
wspomnienia
wspomnienia sylwester święta
wycieczka morze szaleństwo
wyobraźnia
zakochani
zakupy ekologia wesele
zdjęcia
zdrowie
zima
zmiany
znajomy
zęby
złość bezradność zdumienie
ściana
śmieci
śniadanie
święta prezenty zaskoczenie radość
święta wypieki foremki wzrok komórka zaskoczenie
żona
No popatrz, jak w najlepszym kryminale, gdzie czytelnik jest po stronie przestępcy. Niezły trójkącik:-)
OdpowiedzUsuńJa to kiedyś namęczyłam się na zabawie śledzikowej, na której taki jeden tańczył taniec św.Wita, aż mnie noga rozbolała, bo ciągle w jedna stronę obracał...
Cóż, ludzie w sanatorium mają serca wyczulone na krzywdę kuracjuszy :)
UsuńZazdroszczę Ci, Cons. Lenistwa i wrażeń. :D Jak nic, skończy się książką. :)
OdpowiedzUsuńPani S. może jak odwiedzę jeszcze kilka takich przybytków, to kto wie? :)
UsuńJa też napiszę. A niech ma. Należy jej. końcu musi wrócić do domu. Buziaki
OdpowiedzUsuńLuciu, kocham Cię :)
Usuń