poniedziałek, 20 czerwca 2022

Ach, co to był za ślub. Wesele pod znakiem ukontentowanego Małża.

 Ponad tydzień minął od ślubu Młodszego, na który tak się odchudzałam. Tak. Inni by się chwalili, ja powiem jak jest. Schudłam! Tyle co planowałam. HA! O mateńko jak mi z tym dobrze. Teraz sztuka w tym, abym utrzymała tę wagę przynajmniej do zimy. 

Najdziwniejsze w tym schudnięciu było to, iż cycki tylko nieznacznie się zmniejszyły. Wobec tego Małż w ogóle nie narzekał. W każdym bądź razie zmuszona byłam rozpruć dekolt ok. 2cm ( by zmieścić zawartość), co uczyniło ową suknię bardziej .... może nie wyzywającą, raczej ... skupiającą wzrok w tychże rejonach. Małż znów był zachwycony. Najbardziej zaskakujące było to, iż we wspomnianej sukni nie wystąpiłam na ślubie, tylko na poprawinach. Dnia pierwszego przyodziałam się w zupełnie inną, którą takoż zakupiłam na wspominanej wcześniej stronie. Była jeszcze ładniejsza... według mnie rzecz jasna. Córka z zięciem mi przyklasnęli, gdy ją założyłam. Ale gdy oblekłam się w TRZECIĄ!!... ŁOMATKO!!Tak,tak... była i trzecia, zakupiona tak jak pozostałe. Kosztowała śmieszne pieniądze, więc wiadomo... grzechem było nie kupić. Zgodnie orzekli, że muszę ją założyć jako pierwszą. Nie zgodziłam się. Do kościoła w sukni, tak widowiskowej? W życiu! Ksiądz by nie mógł się skupić ( taa... wiem... skromność to podstawa ) 

A propos skupienia księdza. Autentyk z życia wzięty. 

Kościół. Ślub jeden za drugim. Czas na przysięgę. Ksiądz zapomniał, jak pan młody ma na imię. Nachyla się do delikwenta i pyta odsuwając mikrofon..( ponieważ siedzę w drugim rzędzie, jestem w centrum wydarzeń) 

- Jak pan ma na imię?

Widzę jak młodzieniec blednie i spogląda błagalnie na kapłana. Ksiądz ponawia pytanie. Konsternacja. W końcu mężczyzna wyciąga ostrożnie dłoń po mikrofon, pomału przysuwa go do swoich ust i drżącym głosem odpowiada.

- Pan... ma.... na imię.......... Jezus.

Zapada cisza. 

Ksiądz spogląda na przerażonego pana młodego i z uśmiechem ponawia pytanie, pokazując palcem na przepytywanego. Kolory wracają na lico delikwenta ..

- Dawid - odpowiada z niemałą ulgą.

Goście wybuchają śmiechem. 

Dobra.Wracam do klu.

Może spróbuję opisać owe toalety?

Pierwsza, zgaszony róż w czarne kropeczki, jakby z siateczki. Pod spodem krótka halka. Jednakże owej krótkości nie  widać, gdyż w siateczkowy materiał obficie spływa z tali do dołu ( z tyłu dłuższego, z przodu przed kolana ) Na dole całość wykończona falbanką. Góra gorsetowa z krótkimi rękawkami z tego samego materiału. 

Druga, cappuccino ze złotymi refleksami. Cała z koronki. Góra gorsetowa obszyta  koronką, aż pod szyję, dekolt łódka, bardzo króciutkie, marszczone rękawki. Długość za kolana. Pod spodem cztery halki, co czyni sukienkę, na wzór modnych z lat sześćdziesiątych. 

Trzecia, różowa, cekinowa, długa. W kształcie rybki. Zamiast rękawów sznureczki drobniutkich koralików, opływających ramiona. Wyglądałam w niej tak... WAWAWUUUUUM! 

Ostatnią postanowiłam założyć podczas tańców. Małż co prawda widział, jak przyszywam do niej obluzowane guziczki, ale jak w niej wyglądam, to już nie. I dobrze! Bo podczas tzw. " wejścia " cały nasz stół ( 20 osób) zrobił taki aplauz, że aż się zaczerwieniłam, a Małż zbierał szczękę z podłogi. Powiedział, że wyglądam jak milion dolarów. Osobiście to czułam się jak DWA miliony.

I to by było na tyle, w kwestii sukienkowej.

Dzień przed weselem przyjechała rodzinka z Czech. Wieczorem zorganizowaliśmy grilla. Było baaaardzo wesoło. Język czeski jest tak śmieszny, że doprawdy nie trzeba dużo wypić, by śmiać się do łez. W trakcie imprezy, Małż poszedł z Honzą ( mężem mojej czeskiej siostry) do sklepu po fajki, a reszta rodzinki też wypaliła coś.... może jakąś czeską kocimiętkę?... kto to wie? W każdym bądź razie, po tym fakcie, zrobiło się o niebo weselej. Nie podejrzewałam, że można, aż tak śmiać się ze słowa " gałąź" po polsku/ Czesi... po czesku "jakośtam"/ Polacy. A już jak dowiedzieliśmy się, jak jest po czesku zakonnica, to osobiście ległam skręcona ze śmiechu ,w bluszczu. Po powrocie Małż był przekonany, ze nastukałam się jak szpadel. Nie wyprowadzałam go z błędu, bo lepsze to, niż ... wiadomo. Boszszszsz... czy ja naprawdę publicznie o TYM napisałam?

W dzień wesela, już o 9 -tej byłam uczesana przez lokalną fryzjerkę, więc na spokojnie. Nie to co na weselu u córki. Potem nakładanie twarzy i sesja fotograficzna z Młodym. Pogoda śliczna, więc mam nadzieję i zdjęcia będą równie śliczne. Do Młodej jechaliśmy prawie dwie godziny. Klima działała, więc twarz nie spłynęła. W domu narzeczonej pobłogosławiliśmy Młodą Parę i heja do kościoła. Msza minęła w trymiga, bo już w blokach startowych czekała następna para. Byłam tak głodna, że na widok wielkiego zdjęcia z pokrojonym bochenkiem chleba ( wystrój kościoła nawiązywał do Pierwszej Komunii świętej, którą dzieci przyjmowali tego dnia ) burczało mi w brzuchu. Bałam się, że syn zemdleję, ale gdzie tam. Uśmiechnięty od ucha do ucha... kocimiętka?... czyżby?... Na przysiędze zamiast " Biorę ciebie Beato " powiedział " Biorę SOBIE ciebie Beato" co nie uszło uwadze zgromadzonych gości. Dosłownie DOKRĘCENIE obrączki na palec narzeczonej, kiedy krążek nie chciał dać się wcisnąć, również było szeroko komentowane w kuluarach. 

Aha. Muszę jeszcze opisać jedną rzecz. Taniec rodziców, tuż po podziękowaniach. Może to ta suknia, tak podziałała, a może coś innego, pojęcia nie mam. Ale tańczyliśmy z Małżem jak nigdy. Jemu nie plątały się nogi, mnie nie kręciło w głowie. Walc w naszym wykonaniu wyglądał jak z "Tańca z gwiazdami" A przecież mój małżonek w ogóle nie potrafił tańczyć walca. Nigdy!

Na poprawinach dowiedziałam się, że wszyscy goście byli przekonani, iż uczęszczaliśmy do szkoły tańca. A jaka kolejka pań ustawiała się, by zatańczyć z moim Maserakiem.... ohoooohoooo.

 Miał chłopina rwanie jak nigdy. 

Hymmm... czy ja przypadkiem nie powinnam być wówczas zazdrosna?







4 komentarze:

  1. Ach jak ja lubię czytać takie ślubne opowieści. Gratulacje dla Wszystkich. Dla Wszystkich a Tobie wielu podobnych chwil tryumfów. Całusy

    OdpowiedzUsuń
  2. Luciu, jak tylko będę miała jakieś sensowne zdjęcie, to się pochwalę na Centralnym :D Bo jak nie teraz, to kiedy? Serdeczności :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny dowcip, Jezus rozwalił system!
    Ja miałam dwie kreacje, ale drugiej nie użyłam, bo poprawiny w ogrodzie były i kiecka nie przydała się.
    Zazdrosna? Nie, raczej dumna!
    Gratulacje i szczęścia młodym!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jotko, dziękuję w imieniu młodych. Masz rację, duma to lepsze niż zazdrość :)

      Usuń

"To czy człowiek jest inteligentny poznaje się po jego odpowie-dziach. To czy jest mądry, po pytaniach."- Naguib Mahfouz

Ostatnio na tapecie

Wszechświat wie lepiej.

tu grzeliście ławę najczęściej

Etykiety

sanatorium problemy wycieczka podróż zabawa budowa kolega morze praca wyjazd auto blog dylematy ksiądz przygoda rehabilitacja tańce wesele wizyta Konstancja argumenty blondynki cud dom fachowcy integracja koleżanka majster mąż narodziny ogród pamięć początek powrót pragnienie propozycja rocznica rodzina siostry sprzątanie syn urzędnik zakupy zaskoczenie zguba święto życzenia Małż Nowy Rok plan przygoda ogień apel awaria wycieczka morze koncert auto awaria holowanie sąsiad auto zakup akademia babcia autobus awaria bal bank bociek bunt cel choroba dach deszcz działanie egoista film folklor goście gra gwara góra głos higiena historia imieniny informacja. irytacja życie rodzinne spokój jazda kazanie kelnerka kierat kieszonka klucze kobieta koledzy koleżanki kolęda komórka kolega podejrzenia kwiaty kłótnia lód marzenia masaż matka metoda miłość mężczyzna nerwy niespodzianka nowe miejsce nowy sprzęt odchudzanie święto zaskoczenie mąż odcinki odwyk uzależnienie słodycze ognisko pieszczoty plaża podarki pogoda operator sms córka poród Anioł pomoc pomyłka porządek sukienka pułapka ratunek postanowienie pozytywne postrzeganie świata pośpiech prezent prośby przebranie przedwiośnie przemyślenia przeprosiny przyjazd pytania radość relacja remont rocznica śnieg zaskoczenie tajemnica proboszcz rozmowy rozterki rubikon rysa sanatorium koleżanki sanatorium masażysta pogoda fajfy flirt schemat siostry rodzina relaks blokada spełnienie spostrzegawczość spowiedź strata synowie szał szczęście szwagierka słońce pole truskawki pielenie opalanie. tatuś teleporada zdrowie lekarz zdumienie cud teściowa śmierć rocznica torebka troska tęsknota wesele goście suknia zabawa wnuczęta wróżba wspomnienia wspomnienia sylwester święta wycieczka morze szaleństwo wyobraźnia zakochani zakupy ekologia wesele zdjęcia zdrowie zima znajomy zęby złość bezradność zdumienie ściana śmieci śniadanie święta święta prezenty zaskoczenie radość święta wypieki foremki wzrok komórka zaskoczenie