wtorek, 6 kwietnia 2021

Smakowite foremki łamane przez niewidzialne kutasy.

No nie da się nie być monotematyczną, no nie da. Dziś znów będzie o moim Małżu. Jak ktoś ma dość, niech oddali się w podskokach. Trudno. 

Gorączka przedświąteczna w pełnej okazałości. Kuchnia jawi się jak pobojowisko, choć staram się na bieżąco ogarniać co się da. Małż ze starszym synem wyrabia się w naszym lesie, ścinając tzw. suszki ( bo jak się nie sprząta to można zapłacić mandat... no wiem... rozbój w biały dzień )W tak zwanym międzyczasie łapię za koszyczek i jadę do kościoła. Wracam. Małż już w domu rozłożony na kanapie w pozycji " ave Cezar". Na stoliku paruje świeżo zaparzona kawa, obok na paterze słuszna porcja domowych wafli polanych czekolad@ .

Doprawdy, mądrość życiowa nabyta przez lata doprowadziła do tego, że określenie " zostaw, to na święta" w naszej rodzinie nie funkcjonuje.

 Siadam obok i udaję zainteresowanie tym, ile drzew ścieli, ile złożyli na sztabel i takie tam, żeby później nie twierdził, że niczym się nie interesuje. On odwzajemnia mi się tym samym.Jakie ciasto upiekłam, jakie jeszcze będę piec i takie tam, żebym później nie twierdziła, że w ogóle przygotowania do świ@t go nie obchodzą. No tak. Po tylu latach małżeństwa udało nam się wypracować siaki taki małżeński bon- ton. 

- Upiekłam babkę drożdżową - oznajmiam. - Trochę mi się zjarała, bo piekłam ją w silikonowej formie- tłumaczę. - Jednak lepsze są blaszane - stwierdzam.

- A to ciasto białe? - pyta.

- Jakie białe?- zastanawiam się głośno.

- No te co stoi na stole. Taka babka jakby z galaretki - ciągnie dalej.

- Z galaretki?- baranieje zupełnie.

- No przecież dotykałem palcem to wiem - przekonuje.

- Matkobosko... nie robiłam żadnego z galaretk@- tłumaczę zdumiona coraz bardziej .

No dobra, miałam robić panna cottę, ale nie miałam laski wanilii. Małż znów pojechał po zakupy, i zrezygnowałam z owej laski, bo wyobraźni mi zabrakło w kwestii, co by on tym razem przywiózł ze spożywczaka... może jakąś młodą ekspedientkę. 

Lecę więc do kuchni, by się przekonać o tym, o czym nie mam pojęcia. Z salonu dobiega mnie jeszcze wołanie Małża.

- Miałem sobie ukroić porcyjkę, ale tak ładnie wyglądała, więc pomyślałem, że ty to zrobisz bardziej fachowo.

Patrzę na stół i oczom nie wierzę.


 -Ja pierdole - chciało by się rzec, się się rzecze. Foremka silikonowa z Biedry rozwaliła system.


 Aaaaaa... dobrze, że mi się przypomniała jeszcze jedna historia z Małżem i jego siadającym wzrokiem. Opiszę j@ bo... chcę ( proszę nie szukać głębszego podtekstu )Hymmm... a może o tym już pisałam? Ale nie wiem, a nie chce mi się grzebać w archiwum. Dobra. Wyłuszczam.

Onegdaj miałam komórkę nie zablokowaną. Akurat nie miałam nic do ukrycia. Dzwoni córka. Proszę by Małż odebrał, bo mam zajęte ręce. Rozmawiamy na głośniku. Potem kończy rozmowę. Widzę jednak,że ciągle jeszcze trzyma mój aparat w dłoni.Nic nie mówi, ale jego twarz dziwnie staje się coraz bledsza. 

- Kutas. To jedno słowo pada z jego wyschniętych ust. 

Pierwsza myśl... jakiś dowcipniś przysłał mi fotkę swego ptaka. 

Mój drąży dalej. 

- KTO-TO-JEST-KU-TAS?- wyraźnie akcentuje każdą sylabę podtykając  mi komórkę pod nos.

- Uffff... to nie zdjęcie - uspokajam się w myślach.

- Jaki kutas? - pytam spokojnie.

- No to ja się pytam jaki? W spisie telefonów masz go zapisanego. Nawet dziś z nim rozmawiałaś - syczy.

- Dziś. Matko. Dziś rozmawialiśmy tylko z córk@. A wcześniej dzwoniłam do ciebie- tłumaczę, sięgając po komórkę.

Przeglądam  listę połączeń, lecz nie znajduję kutasa. Patrzy na mnie przeszywającym wzrokiem, Normalnie Chyłka - Kastracja.

- O co ci chodzi, bo dalej nie rozumiem - patrzę w komórkę jak sroka w gnat.

- Nie udawaj durnia. O proszę. Kutas jak wół- pokazuje palcem.

Pod jego paluszkiem dostrzegam określenie, jakim zapisałam numer do swojego dociekliwego Małża. 

 " Kotuś" 

No cóż. Każdy widzi to, co chce widzieć. 

Teraz widnieje jako " Kobra" 

Zaakceptował bez mrugnięcia. 

Aha... proszę nie mieć kosmatych myśli. " Kobra" to jego ulubiony serial. No!

 

-


    

 

 

 

 

 

 

 

         

12 komentarzy:

  1. Kobra faktycznie rozpala wyobraźnię:-)
    Bez okularów nie takie rzeczy się czytało, co chcesz?
    Ale forma silikonowa rozwaliła system 10/10 :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I pewnie dlatego zaakceptował Kobrę. Nie dociekałam, więc mogę tylko się domyślać ;P

      Usuń
  2. Kobra to brzmi dumnie. Iście po męsku. A Kotuś...hmm. Do czytania trudne w telefonie. Buziam poświąteczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wobec tego, jak to mówią, nie ma tego złego... ;) Ściskam :*

      Usuń
  3. Hahahaha...faktycznie rozwalacie system. Małżeński ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. No faktycznie, Kotuś nieco przypomina kutasa, ale Kobra chyba też (choć trochę inaczej)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślę i pewnie dlatego Małż tak łatwo dał się przekonać do takiego określenia, uśmiechając się pod wąsem.

      Usuń
  5. Ależ się uśmiałam:)
    Swojsko, ulotnie, fantastycznie!
    Pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurcze wez poplakalam sie ze smiechu z tego Kutasa. Maz powinien zmienic okulary skoro zamiast Kotus widzi Kut.. �������� Ale numer. Swietne te twoje posty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, on ma okulary,lecz ich nie używa, gdyż twierdzi, że widzi bardzo dobrze ;P

      Usuń

"To czy człowiek jest inteligentny poznaje się po jego odpowie-dziach. To czy jest mądry, po pytaniach."- Naguib Mahfouz

Ostatnio na tapecie

Wszechświat wie lepiej.

tu grzeliście ławę najczęściej

Etykiety

sanatorium problemy wycieczka podróż zabawa budowa kolega morze praca wyjazd auto blog dylematy ksiądz przygoda rehabilitacja tańce wesele wizyta Konstancja argumenty blondynki cud dom fachowcy integracja koleżanka majster mąż narodziny ogród pamięć początek powrót pragnienie propozycja rocznica rodzina siostry sprzątanie syn urzędnik zakupy zaskoczenie zguba święto życzenia Małż Nowy Rok plan przygoda ogień apel awaria wycieczka morze koncert auto awaria holowanie sąsiad auto zakup akademia babcia autobus awaria bal bank bociek bunt cel choroba dach deszcz działanie egoista film folklor goście gra gwara góra głos higiena historia imieniny informacja. irytacja życie rodzinne spokój jazda kazanie kelnerka kierat kieszonka klucze kobieta koledzy koleżanki kolęda komórka kolega podejrzenia kwiaty kłótnia lód marzenia masaż matka metoda miłość mężczyzna nerwy niespodzianka nowe miejsce nowy sprzęt odchudzanie święto zaskoczenie mąż odcinki odwyk uzależnienie słodycze ognisko pieszczoty plaża podarki pogoda operator sms córka poród Anioł pomoc pomyłka porządek sukienka pułapka ratunek postanowienie pozytywne postrzeganie świata pośpiech prezent prośby przebranie przedwiośnie przemyślenia przeprosiny przyjazd pytania radość relacja remont rocznica śnieg zaskoczenie tajemnica proboszcz rozmowy rozterki rubikon rysa sanatorium koleżanki sanatorium masażysta pogoda fajfy flirt schemat siostry rodzina relaks blokada spełnienie spostrzegawczość spowiedź strata synowie szał szczęście szwagierka słońce pole truskawki pielenie opalanie. tatuś teleporada zdrowie lekarz zdumienie cud teściowa śmierć rocznica torebka troska tęsknota wesele goście suknia zabawa wnuczęta wróżba wspomnienia wspomnienia sylwester święta wycieczka morze szaleństwo wyobraźnia zakochani zakupy ekologia wesele zdjęcia zdrowie zima znajomy zęby złość bezradność zdumienie ściana śmieci śniadanie święta święta prezenty zaskoczenie radość święta wypieki foremki wzrok komórka zaskoczenie