Matko, jak trudno przypomnieć sobie to wszystko, co działo się na lipcowej wycieczce. Toż to prehistoria. Tym bardziej, że tyyyyyle się dzieje w moim obecnym życiu. Ech... Muszę wysilić pamięć.... Dobra.... Ommmm... Ommmm.... Juź.... przemieściłam się do Władka....
Po powrocie z Helu, ogarnęłyśmy się nieco ( czyt. wbiły się najlepsze ciuchy ) i cierpliwie czekałyśmy na przyjazd meleksa. Taaaaa. Wreszcie dotarło do nas, że nie musimy łazić per pedes, tylko za piątaka na łebka, zajechać pod sam klub... jakiśtam... bo jeszcze nie zdecydowałyśmy do jakiego pójdziemy.
I tak sobie zabijając czas, oglądamy fotki z plaży na Helu.
- Popatrz Renia, jak na tym zdjęciu super wyszłaś - Doronia przekazuje telefon wspomnianej.
- No rzeczywiście - potwierdza Renia.
- Pokażcie - to Jola zagląda przez ramię koleżanek. - Super! - oddaje komórkę siostrze.
- Hej, też chcę zobaczyć - wyciągam rękę i w tym samym momencie nasuwam okulary na nos.
Spoglądam na ekran.
- No co wy? Ciemne jakieś takie i mało wyraźne - odważnie stwierdzam.
Spoglądam na koleżanki i widzę mocne zdziwienie w ich oczach. Zapada cisza.
- No co? Nie mogę mieć innego zdania? - pytam.
- Oczywiście, że możesz - spokojnie zapewnia Reniaczek..
- Jednak zobaczyłabyś dokładniej, gdybyś włożyła okulary powiększające, a nie przeciwsłoneczne.
No fakt. W tych drugich zobaczyłam to, czego wcześniej nie dostrzegłam.
Ot, odkrycie!
Suma sumarum wylądowaliśmy w Lagunie, gdyż w drodze do Czarnego Konia, syrenim śpiewem zwabił nas Zenek. Tak, tak. Ten od disco polo. Zabawa była przednia. Do pensjonatu wróciliśmy jednak pieszo, bo melaksy kursowały tylko do 23- ciej. a my wyruszyliśmy tuż przed pierwszą. Fakt. Mogliśmy pojechać taxi, ale w klubie było tak fajnie z naszą paczką, że chcieliśmy, by chwila trwała jeszcze przez trzy kilometry drogi powrotnej, przez uśpione ulice Władysławowa.
Jeszcze tylko opowieść o imprezie kończącej i wrócę do teraźniejszości. Obiecuję.
"Wtedy dopiero warto brać się za pisanie, jeśli mamy odwagę napisać to, czego nie mielibyśmy odwagi powiedzieć" Emil Cioran.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ostatnio na tapecie
tu grzeliście ławę najczęściej
-
Kolejne urodziny przeleciały mi przed oczami jak sen złoty. Uściski, czekoladki i kwiaty od syna, od synowej śliczny hand made z kotkami uło...
Etykiety
sanatorium
problemy
wycieczka
podróż
zabawa
budowa
kolega
morze
praca
wyjazd
auto
blog
dylematy
ksiądz
mąż
przygoda
rehabilitacja
tańce
wesele
wizyta
Konstancja
argumenty
blondynki
cud
dom
fachowcy
integracja
koleżanka
majster
narodziny
ogród
pamięć
początek
powrót
pragnienie
propozycja
rocznica
rodzina
siostry
spostrzegawczość
sprzątanie
syn
urodziny
urzędnik
wnuczęta
zakupy
zaskoczenie
zguba
święto
życzenia
Małż
Nowy Rok plan przygoda ogień
apel awaria wycieczka morze koncert
auto awaria holowanie sąsiad
auto zakup akademia babcia
autobus
awaria
bal
bank
bociek
bunt
cel
choroba
cmentarz
dach
demencja
deszcz
działanie
egoista
film
folklor
goście
gra
gwara
góra
głos
higiena
historia
imieniny
informacja.
irytacja życie rodzinne spokój
jazda
kazanie
kelnerka
kierat
kieszonka
klucze
kobieta
koledzy
koleżanki
kolęda
komplement
komórka kolega podejrzenia
kwiaty
kłótnia
lód
marzenia
masaż
matka
metoda
miłość
mężczyzna
nerwy
niespodzianka
nowe miejsce
nowy sprzęt
odchudzanie święto zaskoczenie mąż
odcinki
odwyk uzależnienie słodycze
ognisko
pieszczoty
plaża
podarki
pogoda operator sms córka poród Anioł
pomoc
pomyłka
porządek sukienka pułapka ratunek
postanowienie
pozytywne postrzeganie świata
pośpiech
prezent
prośby
przebranie
przedwiośnie
przemyślenia
przeprosiny
przyjazd
pytania
radość
relacja
remont
rocznica śnieg zaskoczenie tajemnica proboszcz
rozmowy
rozterki
rubikon
rysa
sanatorium koleżanki
sanatorium masażysta pogoda fajfy flirt
schemat
siostry rodzina relaks blokada
spełnienie
spowiedź
strata
synowie
szał
szczęście
szwagierka
słońce pole truskawki pielenie opalanie.
tatuś
teleporada zdrowie lekarz zdumienie cud
teściowa śmierć rocznica
torebka
troska
tęsknota
uraz.
wesele goście suknia zabawa
wróżba
wspomnienia
wspomnienia sylwester święta
wycieczka morze szaleństwo
wyobraźnia
zakochani
zakupy ekologia wesele
zdjęcia
zdrowie
zima
zmiany
znajomy
zęby
złość bezradność zdumienie
ściana
śmieci
śniadanie
święta
święta prezenty zaskoczenie radość
święta wypieki foremki wzrok komórka zaskoczenie
No tak, nawet na Kujawach było Was słychać:-)
OdpowiedzUsuńna Zenka wszyscy psioczą, a potem okazuje się , że przy jego hitach najlepsza zabawa, zwłaszcza po północy:-)
Jotka :) masz rację, jak zwykle zresztą :)
UsuńZabawa przednia była to co tam 3 km. Opowiadaj dalej. Czekam :)*
OdpowiedzUsuńLuciu :( zaniedbałam bloga i w ogóle wirtualną rzeczywistość... jakoś straciłam serducho do tego zero jedynkowego świata... ech... muszę wziąć się w garść.
UsuńOkulary to okulary, czy ważne jakie? Byle by na nosie były :)
OdpowiedzUsuńAcha, co to jest melaksa ?? To coś jak tramwaj czy bardziej metro?
Jaga :) melEks , przez E a nie A (przepraszam, moja literówka) to takie samochodziki na prąd :)
UsuńPierwsza zasada okularowa: zawsze mieć. Nieważne jakie.
OdpowiedzUsuńDokładnie Ewa :)
UsuńOptyk klei już miesiąc moje okulary.To taka sugestia żeby wyrobić u niego nowe hmm?
OdpowiedzUsuńHi hi hi :) taki hłyt martekingowy :D
UsuńZbyt dużo człowiek ma tych okularów, to i pomylić się może. Ważne, że w dobrej zabawie te pomyłki nie przeszkadzają :-)
OdpowiedzUsuńHegemonie,śmiem twierdzić, iż pomyłki nakręcają dobrą zabawę :)
UsuńZeniu ostatnio zaśpiewał na scenie z moją przyjaciółką
OdpowiedzUsuńZdziwił się bo wypadł Blado
Władek!mato 10 lat tam już nie byłam
Zazdroszczę imprezy
No cóż, każdy może mieć gorsze dni :)
Usuń