Nad morze wyruszyłyśmy dość wcześnie, wszak czekało na nas prawie trzy kilometry drogi. Zanim dotarłyśmy, znaleźliśmy odpowiednie miejsce, rozłożyłyśmy ręczniki, nasmarowały kremem, porobiły tysiąc pięćset fotek, trzeba było wracać na obiad. Znów trzy kilometry. Po obiedzie powtórka. I kolejne sześć kilosów.
Po kolacji byłyśmy zmachane, jak koń po westernie. Ale jak tu leżeć, gdy przed nami taaaakie możliwości. Padła propozycja, aby wybrać się na potańcówkę... do centrum. Znowu trzy kilosy w jedną i trzy w drugą? Hęęęęę? Taka perspektywa powaliła nas na tapczaniki. Aż tak zdesperowane nie byłyśmy. W życiu. Suma sumarum inni też nie byli. Wobec tego całe nasze pięterko zebrało się na holu i dawaj uprawiać integrację w szerszym gronie. Oczywiście uczestnicy szybko zorganizowali tańce, które trwały tylko do 23-ciej, bo przyszedł kierownik wycieczki i pogonił wszystkich do łóżek.
A na zakończenie przytoczę historię z życia nowo poznanych sióstr.
Doronia dzwoni do Joli. Gadają i gadają, jak to siostry. Jednak Doronia słyszy po drugiej stronie zdyszany głos siostry... trzaskanie drzwi... sapanie... i takie tam inne niezidentyfikowane odgłosy.
- Co ty tam robisz?
- No bo wiesz co... miałam podłączyć komórkę do ładowarki , ale ty zadzwoniłaś i teraz nie mogę jej znaleźć.
- Spokojnie, na pewno leży tam gdzie zawsze.
- Tam gdzie zawsze, czyli na stoliku, leży tylko ładowarka, a komórki nie ma .
- Więc ty szukasz komórki?
- No przecież ci tłumaczę.
- Jak komórka ma leżeć na stoliku, przecież przez nią rozmawiasz?
Kurtyna.
Kurtyna.
Super, obśmiałam się od rana jak sztubak:-)
OdpowiedzUsuńMyślałam, że pan Hilary to szczyt roztargnienia, opowiem w pracy, niech sie dziewczyny rozerwą!
Buziaki:-)
Jotka, a jak my z Reniaczkiem się śmiałyśmy... no jak się śmiałyśmy. Hymmm... przedostatnio to tak się śmiałam z Małża, gdy wpatrzony w tablet nie trafił na fotel i wylądował tuż obok. :*
UsuńNo tak...w sumie imprezy integracyjne są super. Zaginięcie komórki jestem w stanie zrozumieć - sama od niedawna nosze okulary do czytania i często wiszą mi na łańcuszku pod brodą a ja biegam po chałupie wrzeszcząc na wszystkich żeby powiedzieli mi gdzie moje okulary
OdpowiedzUsuńJaga :)))
UsuńTaa zycie nas przerasta i stąd nasze rozstargnienie.Można się zdenerwować brakiem komórki. :)**
OdpowiedzUsuńDokładnie... jakby w życiu mało było powodów do zdenerwowania, to doszedł jeszcze jeden ;)
Usuń