Jak to mówią, prawdziwy mężczyzna musi zasadzić drzewo, spłodzić syna i zbudować dom. Kolejność dowolna, ale pewności nie mam. Nie ogarniam, po kij jakiś mądrala to wymyślił. Hymmm? Może chciał zaludnić kraj i zostawić Polskę zabudowaną i zadrzewioną? Doprawdy. Ale, że tylu facetów będzie chciało w ten sposób udowodnić, iż oto stali się PRAWDZIWYMI mężczyznami, to TO już zakrawa na głupotę do potęgi entej.
Małż zaczął od syna, posadził stertę drzew i mógłby na tym zakończyć. Co nie? Ale gdzie tam. Zachciało się na starość zaczynać nierówną walkę z branżą budowlaną, serwującą fachowców -samozwańców, różnego kalibru. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że temu przyklasnęłam.
A jak się powiedziało A, to trzeba dotrzeć do Zet. Jak na razie jesteśmy przy Cy. Cy jak cymbały. I nie chodzi tu o instrument muzyczny. Bo jak można nazwać majstrów, którzy ścianę wiatrołapu, stawiają na schodku poprzedniej werandy? Hęęęę?
Wcześniej chwaliłam, że w jeden dzień postawili pół domu. Alleluja! Drugiego dnia wróciłam z pracy, i ze zdumieniem dostrzegłam zbudowany wiatrołap. Na pewno pojęcia nie mam o budowaniu, lecz nie jestem na tyle tępa, by nie wiedzieć, iż ściany stawia się na solidnych fundamentach. Na moje pytanie o to, usłyszałam zapewnienie o odpornym połączeniu budowli kotwami jakimiśtam z czymśtam. Tak było jeszcze przed świętami. A tuż po... Dwie przeciwległe ściany wiatrołapu pękły, jak gdyby nigdy nic.
Szef się zjawił dopiero po dwóch tygodniach. Pochodził, pocmokał, pokręcił głową. Na propozycję " podlewki" ( co to kuźwa jest? ) się nie zgodziliśmy. No i dziś brygada rozebrała wiatrołap i wykopała doły pod fundamenty. Mam nadzieję, że tym razem solidne. Ale kto ich tam wie? Okaże się w użytkowaniu.
I to by było, jak na razie, na tyle.
"Wtedy dopiero warto brać się za pisanie, jeśli mamy odwagę napisać to, czego nie mielibyśmy odwagi powiedzieć" Emil Cioran.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ostatnio na tapecie
tu grzeliście ławę najczęściej
-
Nowy Rok zawitał pukając do mych drzwi całkiem spokojnie. Nigdzie nie wybywaliśmy z chacjendy, a także nikt się nie zapowiedział. Większość...
Etykiety
sanatorium
problemy
wycieczka
budowa
podróż
praca
zabawa
kolega
morze
wyjazd
auto
blog
dylematy
ksiądz
mąż
pamięć
przygoda
rehabilitacja
tańce
wesele
wizyta
życzenia
Konstancja
Małż
argumenty
blondynki
cud
dom
fachowcy
imieniny
integracja
koleżanka
kłótnia
majster
narodziny
ogród
początek
powrót
pragnienie
propozycja
rocznica
rodzina
siostry
spostrzegawczość
sprzątanie
syn
urodziny
urzędnik
wnuczęta
zakupy
zaskoczenie
zguba
święta
święto
Nowy Rok
Nowy Rok plan przygoda ogień
apel awaria wycieczka morze koncert
auto awaria holowanie sąsiad
auto zakup akademia babcia
autobus
awaria
bal
bank
bociek
bunt
cel
choroba
cmentarz
dach
demencja
deszcz
działanie
egoista
film
folklor
goście
gra
gwara
góra
głos
higiena
historia
informacja.
irytacja życie rodzinne spokój
jazda
kazanie
kelnerka
kierat
kieszonka
klucze
kobieta
koledzy
koleżanki
kolęda
komplement
komórka kolega podejrzenia
kwiaty
lód
marzenia
masaż
matka
metoda
miłość
mężczyzna
nerwy
niespodzianka
nowe miejsce
nowy sprzęt
odchudzanie święto zaskoczenie mąż
odcinki
odwyk uzależnienie słodycze
ognisko
pieszczoty
plaża
podarki
pogoda operator sms córka poród Anioł
pomoc
pomyłka
porada
porządek sukienka pułapka ratunek
postanowienie
pozytywne postrzeganie świata
pośpiech
prezent
prośby
przebranie
przedwiośnie
przemyślenia
przeprosiny
przyjazd
pytania
radość
relacja
remont
rocznica śnieg zaskoczenie tajemnica proboszcz
rozmowy
rozterki
rubikon
rysa
sanatorium koleżanki
sanatorium masażysta pogoda fajfy flirt
schemat
siostry rodzina relaks blokada
spełnienie
spowiedź
strata
sylwester
synowie
szał
szczęście
szwagierka
słońce pole truskawki pielenie opalanie.
tatuś
teleporada zdrowie lekarz zdumienie cud
teściowa śmierć rocznica
torebka
troska
tęsknota
uraz.
wesele goście suknia zabawa
wróżba
wspomnienia
wspomnienia sylwester święta
wycieczka morze szaleństwo
wyobraźnia
zakochani
zakupy ekologia wesele
zdjęcia
zdrowie
zima
zmiany
znajomy
zęby
złość bezradność zdumienie
ściana
śmieci
śniadanie
święta prezenty zaskoczenie radość
święta wypieki foremki wzrok komórka zaskoczenie
żona
Zapowiada się ciekawie...dla nas, dla Was to już niekoniecznie!
OdpowiedzUsuńCierpliwości życzę.
Ale jakieś plany budowy to chyba mają?
Jotka, oj jest ciekawie. Następne usterki czekają na spisanie, tylko że teraz nie mam czasu. Mam nadzieję, że jak już zakotwiczę się w sanatorium, to opiszę wszyściusieńko :)
UsuńConsiu, współczuję..ciężka droga aby się cieszyć odnowionym gniazdkiem..
OdpowiedzUsuńMari
Mati, Ty przecież wiesz coś o tym :)
UsuńZapowiada się odyseja budowlana. Będę śledzić z ciekawością.
OdpowiedzUsuńA Ty skrupulatnie relacjonuj etapy budowy " wymarzonego domu". :)**
Luciu, niestety jest o czym pisać, ale jak na razie jestem w trakcie ostrego pakowania, bo jutro wyjeżdżam do sanatorium.
UsuńCons, a kto powiedział, że baba nie może zbudować domu? Przebieraj się w uniformek i pokaż tym partaczom jak sie dom stawia ;) Toż to ręce i cycki opadają jak się widzi wyczyn takich "fachowców".
OdpowiedzUsuńA niektórzy sobie siedzą w swoich mieszkankach i myślą, że Ci co mają domy to sobie tak klasnęli i już. Wiem coś o tym, bo my też mieliśmy do czynienia z fachowcami przy naszym domku, a teraz po 5 latach, to tu coś odpada, to tam coś skrzypi itd. ;)
Cons cierpliwości anielskiej Ci życzę i goń to chłopstwo do roboty, a swoją droga ciekawa jestem, czy im tak samo idzie płodzenie synów jak to budowanie ;)
Gabuniu, po cierpliwości zostały tylko opary. Dobrze, że jutro już mnie tu nie będzie. Niech sobie moi chłopcy radzą sami... hłe hłe hłe ( złośliwie śmieję się w kułak )
UsuńPolikwidowali zawodówki......... Skończy taki jeden z drugim miesięczny kurs i już fachowiec. Coś strasznego. Dobrze, że się nie zgodziliście na te podlewki. Ma być od początku do końca dobrze, a nie jakieś łatanie. Przypomniało mi to jak u nas fachowcy drzwi montowali, to chcieli tą nową futrynę na tą stara założyć, ale się nie zgodziliśmy. Consku życzę Ci cierpliwości z nadzieją, że wszystko będzie dobrze. Miłego wieczoru. :) .
OdpowiedzUsuńTereso, jak mi wiadomo teraz jest tendencja do powrotu zawodówek... i bardzo dobrze :) Ściskam :)
UsuńDlatego kupiliśmy dom już zbudowany. Co nie znaczy, że nie mieliśmy ciekawych "przeżyć". Mąż koleżanki na przykład (pamiętaj, nigdy nie zatrudniaj znajomych!) łazienkę remontował 3 miesiące. Codziennie jeździliśmy na basen, żeby się wykąpać. Sikaliśmy w pracy. Pożegnaliśmy mistrza zanim skończył.
OdpowiedzUsuńSorki Ewa, ale się uśmiałam ze sposobu rozwiązywania Waszych remontowych problemów ;)
UsuńTak mi się skojarzyło:
OdpowiedzUsuńBudowałem na piasku
I zwaliło się.
Budowałem na skale
I zwaliło się.
Teraz budując zacznę
Od dymu z komina.
Staff musiał mieć tę samą ekipę budowlaną. :D
Pani S. muszę przyznać,ze komin juz stoi i jak na razie nie mam do niego zastrzeżeń. Zobaczymy, czy dym będzie w porządku ��
UsuńCóż...to ja chyba wolę jednak czytać o tym jak się odpoczywa w sanatorium. Do żadnych fachowców jakoś serca nie mam. Jeden niedawno zaczął naprawiać nam elektrykę w domu, a następnie uciekł. Zadzwonił po weekendzie, że nie ma do tej roboty serca...:-)
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej wiesz, że miał serce :DD
UsuńFachowcy - jest to gatunek ludzi, z którymi wolę mieć rzadko kontakt, bo mało jest takich, którzy wiedzą co robią i jeszcze potrafią to zrobić dobrze...
OdpowiedzUsuńJest tak jak piszesz, ale niestety jak trzeba, to nie ma zmiłuj. Nadzieja, że znajdziesz prawdziwego fachowca, w tym przypadku naprawdę umiera ostatnia :)
UsuńJa mówię, że do chorowania i budowania trzeba mieć stalowe nerwy i końskie zdrowie...Budowa to spoko, ale walka z majstrami bezcenna
OdpowiedzUsuńKońskie zdrowie trzeba mieć również w sanatorium ;)
Usuń