niedziela, 24 października 2021

Zaskoczenia nie koniecznie oczekiwane. Znikające dzieci.

 Dziś lekko świat mi tąpnął. Mam ochotę gryźć i kopać. W cholerę nie mogę zrozumieć postępowania mego Małża. Wydaje się, że po tylu latach małżeństwa, nic nie może zaskoczyć. A tu i owszem. Jednak, o ile pozytywne zaskoczenia mogła bym jakoś przeżyć, to te negatywne zwalają z nóg i błagają o pomstę do nieba. Ech. Wyhodowałam na własnym łonie egoistę do potęgi entej. Coraz częściej zachowuje się jak taternik, który na własne życzenie podcina lawinę. Doprawdy nie wiem, czy powinnam silić się na kolejny monolog z cyklu "O co mi właściwie chodzi" 

 Eeeeee... chyba sobie odpuszczę, bo to jak gadanie do schnącej ściany.

Poniżej zamieszczę tekst, z kolejnego dnia wycieczki. Prawdę powiedziawszy napisałam go ze dwa miesiące temu, i dobrze, bo już bym o tym wszystkim zapomniała. Wiem, że to już nie świeżynka, więc kto ma problemy z trawieniem, może sobie darować i oddalić się w podskokach. 

Zaraz po śniadaniu, obładowani plażowymi akcesoriami, wyruszyliśmy wycieczkowym autobusem na Hel. Za nami pozostał Władek kąpiący się w słońcu. Dzięki takiej pogodzie w kierunku półwyspu jechało się dość szybko. Aut mało, więc pełni dobrych przeczuć i w dobrych humorach, ochoczo śpiewałyśmy piosenki przy akompaniamencie muzyki płynącej z pod palców Jacka, grającego na akordeonie. Po przyjeździe na miejsce, część osób obrała azymut na latarnię, część do fokarium. Ponieważ stałam się bardziej asertywna niż ostatnio ( ciągle miałam w pamięci naszą wędrówkę ,z Dorotką- singielką, w poszukiwaniu męskiego pierwiastka na helskiej plaży w osiemnastym roku ) zostawiłam Reniaczka, Romka i Lilę, i poszłyśmy w drugą stronę. Nie zdążyłyśmy jeszcze dojść do fok, gdy zadzwoniła przyjaciółka z pytaniem, gdzie jesteśmy, bo oni nie pójdą sami do latarni. Dołączyli więc do naszej gromady. Ostatecznie do fokarium nie poszliśmy, bo zniechęcił nas upał oraz długaśna kolejka składająca się przede wszystkim z rozkrzyczanych dzieci i ich zmęczonych rodziców, tęsknie spoglądających na ciała rozłożone na plaży. 

Zanim ległyśmy na piachu, niczym nieopodal karmione foki, zaproponowałam sesję w morzu. A potem sesję na drewnianych schodach. Było dość zabawnie, gdyż pełniłam rolę głównego choreografa oraz fotografa, znaczy mówiłam jak dziewczyny mają pozować, by ukryć to, co nie warte pokazania, a wyeksponować to, co warte wyeksponowania. Potem pałeczkę przejął Romek, bo również chciałam mieć jakąś fotograficzną pamiątkę. W sumie fotki Romkowe wyszły ciekawe, ale jakieś takie mało wyraźne. Jednakże fakt ten odkryłyśmy dopiero po powrocie. Doszłyśmy do wniosku, że nasz nadmorski fotograf miał dłonie natłuszczone  olejkiem do opalania, którego użył by wysmarować swoją żonę, i  tymi tłustymi paluchami ufajdolił obiektyw. Także tego... Na wszystkich fotkach, na których wyginam śmiało ciało, mało mnie widać. Może to i dobrze? 

Po dwóch godzinach większość miała dość leżenia plackiem, więc postanowiliśmy ruszyć w kierunku cypla Helskiego, by postawić stopę na samym początku/końcu ? Polski. Po należytym udokumentowaniu, znów poszliśmy na plażę. Tym razem zdobyłam się na całkowite zanurzenie. Nastąpiło to zaraz potem, jak siedząc w wodzie, tuż przy brzegu, fala chlusnęła prosto w moją twarz. Nie ukrywam, iż byłam tym faktem mocno zaskoczona.

 Po krótkim czasie zmagania się z morzem pod okiem ratownika, wypełzłam na brzeg i usłyszałam przez megafon... - Zaginął czteroletni chłopczyk z żółtą piłką. Rodzice proszą o pomoc w jego odnalezieniu. Wszyscy plażowicze nerwowo rozglądali się wokół siebie. - Jak można spuścić z oka tak małe dziecko? - dało się słyszeć ogólne oburzenie. Na szczęście chłopczyk szybko się odnalazł. Plaża odetchnęła. 

Po tym incydencie wraz z Reniaczkiem i Jolą - rozwódką, oddaliłyśmy się w kierunku deptaka, by odetchnąć od upału w cieniu kawiarenki, jakiejkolwiek. I kiedy tak tęsknie wypatrywałyśmy wolnego stolika, dostrzegłam małą dziewczynkę spoglądającą z przerażeniem w oczach na przechodzących ludzi. Odesłałam koleżanki by szukały dalej, a sama ukucnęłam przy pięciolatce. - Pewnie zgubiłaś rodziców?- Taaaaak - zaszlochała. - Nie płacz. Zaraz ich poszukamy. - uspokajałam, choć sama nie miałam takiej pewności. Dookoła tłum. Na plaży przynajmniej był ratownik z megafonem, a tutaj żadnego strażnika ni policjanta.  Wzięłam zgubę za rączkę i ruszyłam w kierunku miasta. - Niiiiieeeeeee - znów zaszlochała. - Szliśmy na plaże. Tam - pokazała przeciwny kierunek. Przekonywałam, że rodzice na pewno nie poszli bez niej, pewnie ją szukają. Posłuchała. Przeszliśmy dość długi kawałek, gdy ujrzałam mężczyznę stojącego na środku trotuaru, z założonymi rękoma i patrzącego na przestraszoną dziewczynkę ( wiecie, taki Seba z kawałów) Ruszyłam w jego kierunku. - A mówiłem, żebyś się pilnowała - roześmiał się jak głupi. - To jest twój tatuś - zdążyłam jeszcze zapytać. - Tak - potwierdziła i podreptała za oddalającym się rodzicielem. 

Czy usłyszałam magiczne słowo? Nawet nie pytajcie. Taaaaaa. Niektórzy ludzie nie powinni mieć dzieci.


6 komentarzy:

  1. Fakt. Niektórzy ludzie nie powinni mieć dzieci. Zwłaszcza Włosi. To w kwestii wychowania.
    A co do męża, nie pociesze Cię. W miarę starzenia będzie jeszcze gorzej. Uodparniaj się, bo innego wyjścia nie ma. Całuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Matko Luciu, nie pozbawiaj mnie resztek nadziei na pogodną jesień naszego wspólnego życia :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem, o co chodzi z mężem, ale podobno na starość wszyscy zmieniamy się na gorsze ;-)
    Tatuś zaginionej dziewczynki to pewnie jeden z tych, co uważają, że dziecko, które wyrosło z pieluch jest już dorosłe...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jotka, pewnie coś w tych zmianach jest... tylko dlaczego na gorsze :( Pomiędzy wychowywaniem, a wyhodowaniem jest jednak dość duża różnica.

      Usuń
  4. Niektórzy nie powinni mieć nawet chomika czy karalucha a co dopiero dzieci. I jeszcze się tacy rozmnażają

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaga, podzielam taki pogląd. Bezsprzecznie.

      Usuń

"To czy człowiek jest inteligentny poznaje się po jego odpowie-dziach. To czy jest mądry, po pytaniach."- Naguib Mahfouz

Ostatnio na tapecie

Wszechświat wie lepiej.

tu grzeliście ławę najczęściej

Etykiety

sanatorium problemy wycieczka podróż zabawa budowa kolega morze praca wyjazd auto blog dylematy ksiądz przygoda rehabilitacja tańce wesele wizyta Konstancja argumenty blondynki cud dom fachowcy integracja koleżanka majster mąż narodziny ogród pamięć początek powrót pragnienie propozycja rocznica rodzina siostry sprzątanie syn urzędnik zakupy zaskoczenie zguba święto życzenia Małż Nowy Rok plan przygoda ogień apel awaria wycieczka morze koncert auto awaria holowanie sąsiad auto zakup akademia babcia autobus awaria bal bank bociek bunt cel choroba dach deszcz działanie egoista film folklor goście gra gwara góra głos higiena historia imieniny informacja. irytacja życie rodzinne spokój jazda kazanie kelnerka kierat kieszonka klucze kobieta koledzy koleżanki kolęda komórka kolega podejrzenia kwiaty kłótnia lód marzenia masaż matka metoda miłość mężczyzna nerwy niespodzianka nowe miejsce nowy sprzęt odchudzanie święto zaskoczenie mąż odcinki odwyk uzależnienie słodycze ognisko pieszczoty plaża podarki pogoda operator sms córka poród Anioł pomoc pomyłka porządek sukienka pułapka ratunek postanowienie pozytywne postrzeganie świata pośpiech prezent prośby przebranie przedwiośnie przemyślenia przeprosiny przyjazd pytania radość relacja remont rocznica śnieg zaskoczenie tajemnica proboszcz rozmowy rozterki rubikon rysa sanatorium koleżanki sanatorium masażysta pogoda fajfy flirt schemat siostry rodzina relaks blokada spełnienie spostrzegawczość spowiedź strata synowie szał szczęście szwagierka słońce pole truskawki pielenie opalanie. tatuś teleporada zdrowie lekarz zdumienie cud teściowa śmierć rocznica torebka troska tęsknota wesele goście suknia zabawa wnuczęta wróżba wspomnienia wspomnienia sylwester święta wycieczka morze szaleństwo wyobraźnia zakochani zakupy ekologia wesele zdjęcia zdrowie zima znajomy zęby złość bezradność zdumienie ściana śmieci śniadanie święta święta prezenty zaskoczenie radość święta wypieki foremki wzrok komórka zaskoczenie