Uffff.Nie ma to jak na starych śmieciach. Wreszcie TU dotarłam. Podgarniałam pajęczyny i zdumiał mnie nowym panel blogowy. No nie powalił mnie na kolana. No nie. Pewnie dlatego, że w pewnym wieku jakoś tak trudniej przyzwyczaić się do nowości. A bo to dopiero co załapałaś obsługę, a tu jeb...już serwują nowości, choć wcale o to nie prosiłaś. Dobra, dobra, Znam te powiedzenie, kto stoi w miejscu,ten się cofa. A może ja chcę być cofnięta? Hęęę?
Jakaś taka, ostatnimi czasy, nerwowa się zrobiłam. Może Małż ma rację, że czepiam się i wogle. Nie oszukujmy się, on też nie należy do tych z gatunku aniołowatych. Ale jak tu się nie unieść ( he he, co za eufemizm mi wyszedł) gdy... dajmy na to... pierwszy przykład z brzegu... Wysyłam go do sklepu, po DWIE rzeczy ( sól i zapałki). Czekam. Dzwonię. Jest u rodziców. Spoko. Dzwonię drugi raz, by do tych DWÓCH rzeczy, dodać jeszcze DWIE (majonez i mleko)
-Pamiętaj, CZTERY rzeczy- przypominam.
- Nie musisz powtarzać, nie jestem dziecko - oburza się. Mija pięć minut. Dzwoni ze sklepu..
.- Jakie to miały być te dodatkowe zakupy? Powtarzam. Wraca. Zaglądam do torby.
-Słoik majonezu jest, mleko jest. A gdzie zapałki i sól? - pytam spokojnie łudząc się, że JUŻ rozpakował połowę zakupów.
Patrzy na mnie okrągłymi oczyma, próbując połączyć kropki.
- Miały być cztery rzeczy, no i są. Kupiłem jeszcze ciastka do kawy i papierosy.
No i chu..r!
Chlip, chlip, chlip. Jak o tym pomyślę, to rozklejam się jak bibuła na deszczu. Ale to ze szczęścia i dumy.
No wreszcie powróciłaś. A juz myslalam ze Twoj blog zaginął. podczas czadu do wymazania. Buziaki
OdpowiedzUsuńluciu, to był jakiś "czad do wymazania"... kurde, ale mam tyły, bo zupełnie nie kumam osocho :) Ściskam :*
UsuńNie tyle czad ile czas. Cały ten czas jest to wymazania.
OdpowiedzUsuńAaaaa... no tak! Dzięki za naprowadzenie :*
Usuń