Wczoraj wieczorek pożegnalny nie wypalił. Pomimo chwytu marketingowego, iż wyprzedano wszystkie bilety, wiało pustką. Na parkiecie królowały pary. Grażynka w objęciach Tadeusza z różą w dłoni, nie robiła na nikim wrażenia. Taaaaa. Do wszystkiego można się przyzwyczaić.
Na potańcówkę przybyły także nowe twarze. My, stara wiara, szaleliśmy na parkiecie nie zważając na ciekawskie spojrzenia Świeżaków. Jeden taki, komercyjny, zawieruszył się do naszego kółeczka i poprosił mnie do tańca. Muszę przyznać, iż nie tracił czasu. Podczas pląsów wyjawił mi swoje imię, upewnił się,iż Wacław nie jest moim mężem, po czym nazwał mnie Rusałką ( podobno tańczę, jakbym nie dotykała ziemi), a także spytał o numer pokoju.
A teraz uwaga! Leci petarda!
Zaproponował przedłużenie mojego turnusu... NA JEGO KOSZT!
Oczywiście nie dałam mu po mordzie... no proszę Was... nie chciałam robić wiochy. Ot, po prostu podziękowałam oddalając się tanecznym krokiem do stęsknionego Wacława. Do końca potańcówki omijałam szczodrego sponsora szerokim łukiem.
A dziś... weszłam sobie na śniadanie i usłyszałam wołanie...
- Marylka! Maaaaaryyylkaaa!
Obejrzałam się z ciekawości i o mało nie padłam z wrażenia. Z sąsiedniego stolika wołał na mnie KSIĄDZ Krzysztof.
- Po śniadaniu zapraszam do spowiedzi ! - rozkazał bez cienia uśmiechu.
Zawróciłam się na pięcie i pobiegłam po aparat. Takiej okazji nie mogłam przepuścić. Wyglądał jak najprawdziwszy ksiądz.
Widocznie żona ( wyglądała jak katechetka... powaga) dowiozła mu koszulę.
"Wtedy dopiero warto brać się za pisanie, jeśli mamy odwagę napisać to, czego nie mielibyśmy odwagi powiedzieć" Emil Cioran.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ostatnio na tapecie
tu grzeliście ławę najczęściej
-
Nowy Rok zawitał pukając do mych drzwi całkiem spokojnie. Nigdzie nie wybywaliśmy z chacjendy, a także nikt się nie zapowiedział. Większość...
Etykiety
sanatorium
problemy
wycieczka
budowa
podróż
praca
zabawa
kolega
morze
wyjazd
auto
blog
dylematy
ksiądz
mąż
pamięć
przygoda
rehabilitacja
tańce
wesele
wizyta
życzenia
Konstancja
Małż
argumenty
blondynki
cud
dom
fachowcy
imieniny
integracja
koleżanka
kłótnia
majster
narodziny
ogród
początek
powrót
pragnienie
propozycja
rocznica
rodzina
siostry
spostrzegawczość
sprzątanie
syn
urodziny
urzędnik
wnuczęta
zakupy
zaskoczenie
zguba
święta
święto
Nowy Rok
Nowy Rok plan przygoda ogień
apel awaria wycieczka morze koncert
auto awaria holowanie sąsiad
auto zakup akademia babcia
autobus
awaria
bal
bank
bociek
bunt
cel
choroba
cmentarz
dach
demencja
deszcz
działanie
egoista
film
folklor
goście
gra
gwara
góra
głos
higiena
historia
informacja.
irytacja życie rodzinne spokój
jazda
kazanie
kelnerka
kierat
kieszonka
klucze
kobieta
koledzy
koleżanki
kolęda
komplement
komórka kolega podejrzenia
kwiaty
lód
marzenia
masaż
matka
metoda
miłość
mężczyzna
nerwy
niespodzianka
nowe miejsce
nowy sprzęt
odchudzanie święto zaskoczenie mąż
odcinki
odwyk uzależnienie słodycze
ognisko
pieszczoty
plaża
podarki
pogoda operator sms córka poród Anioł
pomoc
pomyłka
porada
porządek sukienka pułapka ratunek
postanowienie
pozytywne postrzeganie świata
pośpiech
prezent
prośby
przebranie
przedwiośnie
przemyślenia
przeprosiny
przyjazd
pytania
radość
relacja
remont
rocznica śnieg zaskoczenie tajemnica proboszcz
rozmowy
rozterki
rubikon
rysa
sanatorium koleżanki
sanatorium masażysta pogoda fajfy flirt
schemat
siostry rodzina relaks blokada
spełnienie
spowiedź
strata
sylwester
synowie
szał
szczęście
szwagierka
słońce pole truskawki pielenie opalanie.
tatuś
teleporada zdrowie lekarz zdumienie cud
teściowa śmierć rocznica
torebka
troska
tęsknota
uraz.
wesele goście suknia zabawa
wróżba
wspomnienia
wspomnienia sylwester święta
wycieczka morze szaleństwo
wyobraźnia
zakochani
zakupy ekologia wesele
zdjęcia
zdrowie
zima
zmiany
znajomy
zęby
złość bezradność zdumienie
ściana
śmieci
śniadanie
święta prezenty zaskoczenie radość
święta wypieki foremki wzrok komórka zaskoczenie
żona
ha ha ha... szalejesz :) A ja teraz jestem tutaj :) widzę, że masz jeszcze mój stary adres na bloga . Pozdrowionka i łam dalej męskie serca
OdpowiedzUsuńhttp://jagatoja.pl/
Jaga, dzięki za drogowskaz :) Jak tylko dotrę do domu, to nadrobię blogowe zaległości :)
UsuńJakby mnie ktoś porównał do Rusałki to chyba by mnie zemdliło...w dzisiejszych czasach rusałka, no nie!
OdpowiedzUsuńAle faktem jest , że masz farta do bogatych facetów, inna by to wykorzystała;-)
Jotka, nigdy nie byłam interesowna i tyyyyyleee okazji sponsoringu przeszło mi koło nosa, że głowa mała. Ale cóż, niektóre wolą zawsze mieć pod górkę ;)
UsuńCo za szaleństwa Consku. No nie, on myślał, że jak tańczysz, jak byś ziemi nie dotykała, to zaraz tam jakieś takie propozycje przyjmiesz.
OdpowiedzUsuńCiekawe jak by ta spowiedź wyglądała, i z jakiego konfesjonału on by, ten ksiądz, na Ciebie spoglądał. hahahahaha
Pozdrawiam poniedziałkowo. :) .
Widocznie wyglądałam na taką, która się skusi ;) Co do sanatoryjnej spowiedzi, podczas kolacji ksiądz Krzysztof, jak tylko mnie zobaczył, to wszystkim oznajmił...- Słuchajcie, wszyscy dostajecie rozgrzeszenie,ale Marylka to będzie miała taką pokutę, że nie wiem, czy kiedykolwiek się z niej wywiąże... Na moje pytanie, jaka to pokuta, stwierdził, że na pewno mnie poinformuje w stosownym czasie ;)
UsuńCiekawa jestem bardzo tej pokuty. ;) . :D .
UsuńTereso... no cóż, ksiądz mnie zaskoczył totalnie, bo powiedział, że pokuta będzie doustna... taaaaa... a był taki skromniutki i spokojniutki ;)
UsuńI co by nie powiedzieć to sanatorium jest Ci zdecydowanie potrzebne. Nie jeden raz w roku a przynajmniej dwa razy. Sponsor sanatoryjny... o takim jeszcze nie słyszałam :)***
OdpowiedzUsuńOj tak Luciu, oj tak. Co do sponsora... jaki wiek, taki sponsor ;)
Usuń