poniedziałek, 24 września 2018

Pokój z widokiem. Jak w korcu maku.

O matko. Jeszcze trochę, a Bałtyk by zamarzł a ja przecież miałam pisać o wycieczce nad nasze... jakże wyjątkowo w tym osiemnastym roku... cieplutkie morze.
Nie pytajcie gdzie mnie wessało, bo dziś będzie ciąg dalszy wycieczki, wszak słowo się rzekło... kobyłka o płota.
Kolejny dzień przed wyjazdem zaczęłam jak Bóg przykazał... znaczy od wstania z łóżka, a nie od całonocnego czuwania. Tym razem Młodszy odwiózł mnie pod próg Reniaczka. Do Wesołego Autobusu dojechaliśmy o czasie i spokojnie zajęłyśmy miejsca. Droga jak to droga, ciągnęła się jak falki z olejem. Wiadomo... przebudowy, rozbudowy, wahadełka i inne pierdoły, skutecznie spowalniały nasz pojazd. Do celu jechaliśmy prawie dziewięć godzin. Tyle  czasu, że gro człowieków zdążyło się napić i wytrzeźwieć. A po drodze nawet wytańczyć. Kierowca był wyjątkowo pobłażliwy dla pasażerów hasających w te i wewte.
Co oczywiście z punktu widzenia bezpieczeństwa, było nad wyraz nierozsądne.

Na marginesie muszę dodać, że już na początku z Reniaczkiem stwierdziłyśmy, iż kierowca był jakiś taki mało życiowy, gdyż albowiem nie pomógł nam władować do bagażnika naszych waliz. Co za fopa!!. Biedak  nie wiedział, komu podpadł. Na bank był to dla niego czas, w którym jego poliki płonęły dnia każdego... pod wpływem naszego codziennego komentowania jego osoby.
Wylądowałyśmy w pokoju czteroosobowym. Dobiły do nas jeszcze dwie blondynki. Tego wieczoru zadzierzgnęłyśmy bliższą znajomość z obiema siostrami. Okazało się nawet, iż Jola pracuje w mojej miejscowości. Hymmm... jakież to życie jest zaskakujące i musiałam przejechać pół Polski, by poznać taką fajną babeczkę.
Dobra. Zanim jeszcze roztrząsałyśmy nasze dotychczasowe życie, nad różnymi napojami mniej, lub bardziej wyskokowymi. przywiezionymi ze stron rodzinnych, postanowiłyśmy zaraz po obiado-kolacji wybrać się nad morze.
Ruszyłyśmy żwawym krokiem wzdłuż ulicy. Na rozstaju zatrzymałyśmy się zastanawiając się, w którym kierunku mamy się udać. Padła nawet propozycja, by ruszyć w górę ulicy, ale na szczęście kulki się połączyły i doszłyśmy do wniosku, iż skoro w dole ulicy widniej Zatoka Pucka, to morze nie może być wyżej. Dla pewności zasięgnęłyśmy języka u tubylca i ruszyłyśmy we wskazanym kierunku. Szłyśmy i szłyśmy i szłyśmy. Ale warto było, choć nad morzem piździło jak w kieleckim. Strzeliłyśmy sobie tysiąc pięćset fotek... w swetrach..  i wróciłyśmy do pensjonatu, zaklinając pogodę.
Podczas wieczornych rozmów Polaków.. znaczy Polek.. utwierdziłyśmy się w przekonaniu, że dobrze trafiłyśmy.
Choć musiałyśmy tachać pakunki na drugie piętro, to przynajmniej miałyśmy balkon, z którego, jak się odpowiednio wychyliłaś, można było dostrzec skrawek morza... albo zatoki?









6 komentarzy:

  1. Muszę trochę tytuł skorygować: "Balkon z widokiem na morze (po wychyleniu odpowiednim)"!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boja, " po odpowiednim wychyleniu" ma znaczenie
      pejoratywne ... gdyż może traktować również o ilości wychylenia... w domyśle, napojów wyskokowych. Wówczas nawet nie wychodząc na balkon, możemy dostrzec morze.

      Usuń
  2. Jeśli to jest ciąg dalszy poprzedniej notki, to gdzie Wy znalazłyście takie zimno, by w swetrach chodzić?
    Takich wycieczek autokarowych nie cierpię, może dlatego, że mało trunkowa jestem i mnie to nie bawi.
    Mam nadzieję, że na dalszy ciąg nie każesz czekać dwa miesiące?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jotka, wyobraź sobie że wstrzeliłyśmy się w ostatni zimny dzień lata, nad naszym morzem... potem to zaczęły się takie upały żehoho. Wobec tego fotki w swetrach, są jakby białymi krukami tego lata ;)

      Usuń
  3. Czekam na ciąg dalszy, bo zapowiada się interesująco. A gdzie byłaś jak Cie nie było pewnie opowiesz. Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Luciu... zimnica taka, że córa marnotrawna wróciła na blogowe łamy ;) Ściskam :*

      Usuń

"To czy człowiek jest inteligentny poznaje się po jego odpowie-dziach. To czy jest mądry, po pytaniach."- Naguib Mahfouz

Ostatnio na tapecie

Wszechświat wie lepiej.

tu grzeliście ławę najczęściej

Etykiety

sanatorium problemy wycieczka podróż zabawa budowa kolega morze praca wyjazd auto blog dylematy ksiądz przygoda rehabilitacja tańce wesele wizyta Konstancja argumenty blondynki cud dom fachowcy integracja koleżanka majster mąż narodziny ogród pamięć początek powrót pragnienie propozycja rocznica rodzina siostry sprzątanie syn urzędnik zakupy zaskoczenie zguba święto życzenia Małż Nowy Rok plan przygoda ogień apel awaria wycieczka morze koncert auto awaria holowanie sąsiad auto zakup akademia babcia autobus awaria bal bank bociek bunt cel choroba dach deszcz działanie egoista film folklor goście gra gwara góra głos higiena historia imieniny informacja. irytacja życie rodzinne spokój jazda kazanie kelnerka kierat kieszonka klucze kobieta koledzy koleżanki kolęda komórka kolega podejrzenia kwiaty kłótnia lód marzenia masaż matka metoda miłość mężczyzna nerwy niespodzianka nowe miejsce nowy sprzęt odchudzanie święto zaskoczenie mąż odcinki odwyk uzależnienie słodycze ognisko pieszczoty plaża podarki pogoda operator sms córka poród Anioł pomoc pomyłka porządek sukienka pułapka ratunek postanowienie pozytywne postrzeganie świata pośpiech prezent prośby przebranie przedwiośnie przemyślenia przeprosiny przyjazd pytania radość relacja remont rocznica śnieg zaskoczenie tajemnica proboszcz rozmowy rozterki rubikon rysa sanatorium koleżanki sanatorium masażysta pogoda fajfy flirt schemat siostry rodzina relaks blokada spełnienie spostrzegawczość spowiedź strata synowie szał szczęście szwagierka słońce pole truskawki pielenie opalanie. tatuś teleporada zdrowie lekarz zdumienie cud teściowa śmierć rocznica torebka troska tęsknota wesele goście suknia zabawa wnuczęta wróżba wspomnienia wspomnienia sylwester święta wycieczka morze szaleństwo wyobraźnia zakochani zakupy ekologia wesele zdjęcia zdrowie zima znajomy zęby złość bezradność zdumienie ściana śmieci śniadanie święta święta prezenty zaskoczenie radość święta wypieki foremki wzrok komórka zaskoczenie