piątek, 13 lipca 2018

Oczy błękitne i oczy zielone.. mocno zaskoczone.

No i proszę. Historia zatoczyła koło i znów wylądowałam przed górą prania. Wynika z tego, iż gdzie bym nie wybyła, po powrocie do gniazda, czeka na mnie to samo. Jednakże jestem w stanie to zaakceptować. Dużo się działo. Oj dużo. Spróbuję choć po łepkach opisać to i owo, bo doprawdy warto. No to do dzieła.
Wycieczkę z Reniaczkiem moim ukochanym, w nawiasie Przyjaciółką, planowałam kilka miesięcy wstecz. Małż żył w błogiej nieświadomości, bo miałam litość nad jego psychiką. Po ostatniej wyprawie zastrzegł, że już nigdy mnie nie puści. Kilka ładnych lat myślał, że jestem posłuszną żoną. a tu po prostu jakoś nie wychodziło. To ona nie mogła, to mi coś wypadło. W końcu stwierdziłyśmy, że tak być nie może i w tym roku pojedziemy nad morze.

Kilka dni przed wyjazdem wykonuję telefon do Wyjechanego Małża i od progu stosuję w ton błagalno- proszący, płynnie  przechodzący w skowyt. Dobra. Naginam troszkę prawdę do swoich potrzeb, ale ojtamojtam... cel uświęca środki co nie?
Na marginesie dodam, iż nawet gdyby nie wyraził zgody i tak bym pojechała... byłam już spakowana, więc... no.
Wyraża zgodę, choć pod pewnymi warunkami, które przemilczę, gdyż dotyczą alkowy.
Noc przed podróżą, w ogóle nie śpię. Zawsze tak robię. Jednakże tym razem,jestem tak zmęczona, że przed trzecią kładę się na kanapie. Nastawiam budzik na czwartą. Szmaciarz nie dzwoni. A może dzwoni, a ja wyłączam ?  O 4.28 słyszę Kalinę.
- To co, już spakowana?-ciekawski Małż dopytuje. Wstał o trzeciej i jest już w drodze do domu.
Rzucam okiem na zegar. -" Omatkonaniebiesiach!!! Zaspałam!!"
- Nie mam czasu !- krzyczę do słuchawki i lecę nakładać twarz.
 O piątej budzę córkę i wyruszamy po Reniaczka. Pod chacjendę Przyjaciółki dojeżdżamy dość szybko.O tej godzinie nie ma korków. Dzwonię do drzwi trochę zdziwiona, gdyż zawsze przed naszymi wyjazdami, koleżanka krząta się po kuchni przygotowując prowiant na drogę, a dziś jej nie dostrzegam. -" Zaspała pipajedna"- stwierdzam i spoglądam na zegarek. Do odjazdu "Wesołego Autobusu" mamy jeszcze pół godziny. " Zdążymy" przekonuję sama siebie. Wychodzi w piżamie. Patrzy na mnie, a w jej niebieskich oczach, otoczonych sztucznymi rzęsami ( no ludzie.... jak na wycieczkę, nie przedłużyć sobie rzęs?... toż to grzech zaniechania... ekhm, ekhm... również nie popełniłam tego grzechu ) dostrzegam niezgłębione pokłady zdziwienia łamane przez totalne zaskoczenie.
- Jedziemy jutro- wydobywa z siebie głos.
- No proszę cię...Jak ... jutro? To dziś jest szósty - spokojnie przekonuję.
- No tak, ale my jedziemy siódmego - dodaje nieco głośniej.
- Mówiłaś, że szóstego.
- Nie, mówiłam że na sześć dni.
Wreszcie kulki się zderzają. Zaczynamy się śmiać. Ona ze mnie, ja też... z siebie.
Salwy śmiechu nie milkną przez dzień cały. Wszyscy robotnicy, pracujący przy ocieplaniu, wiedzą o moim roztargnieniu... i sąsiedzi... i dalsza rodzina. A wszystko przez to, że Małż powrócił i zastał swoją żonę w domowych pieleszach, upychającą szczaw do słoików, a potem rozgłosił na całą okolicę, jaką to ma w domu stereotypową blondynkę.
A ja wiem, że ten się śmieje, kto śmieje się ostatni. No!

Kolejna porcja przygód blondynki/ blondynek nad Bałtykiem już niebawem.

18 komentarzy:

  1. Wobec czego uzbrojona w cierpliwość czekam na dalsze przygody. Buziaki
    Zapowiadają się ciekawie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Luciu :) zaręczam, że będzie wesoło :) Aha... Przyjaciółka ma jest wielkim fanem twojego bloga... i Ciebie całej :*

      Usuń
  2. No dobra - wygrałaś . Zdarzało mi się pomylić godziny ... ale dni ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale jak to z tą alkową? Potem macie specjalny dzień na spełnianie życzeń? A ja myślałam, że w alkowie, to jedynie nieposkromiony, nieprzewidywalny, dziki seks. A tu - teraz ci zrobię to, co obiecałam w grudniu 2014? :-)) Mam nadzieję, że nad Bałtykiem poszalałaś:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziki seks? Pieprzu... powiem, że jestem jak najbardziej za... jednakże musiałabym częściej wyjeżdżać do sanatorium, by móc znów obudzić szał zmysłów u Małża... a tak, to jest jak jest :p Boszszsz.. nie mam pojęcia, co mi obiecałaś :(

      Usuń
  4. Ja w ten sposób kiedyś prawie do Czech wyjechałem. Tuż przed wyjście do auta rzuciłem jeszcze okiem na mail do miejsca zamieszkania, potem na kalendarz i tak zastygłem niczym żona Lota. A potem uświadomiłem sobie, że jadę następnego dnia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hegemonie :)jak to dobrze czasami rzucić okiem tam gdzie trzeba :)

      Usuń
  5. No, nie chciałabym się z Tobą umawiać na samolot!
    To już widzę ten ciąg dalszy:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jotka, nigdy nie latałam samolotem... może to i dobrze ;)

      Usuń
  6. ha ha ha :) ale przynajmniej byłaś spakowana i przygotowana do podróży już wcześniej ;) a swoją drogą fajny taki wypad nad morze z psiapsiółą, dlatego czekam na ciąg dalszy opowieści, bo coś czuję, że się działo ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja się cieszę, że tu trafiłam i czekam na ciąg dalszy:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj przydałby się taki wyjazd z przyjaciółką :) Czekam co będzie dalej :) Lekka i miła lektura

    OdpowiedzUsuń
  9. Hihi..No to nieźle!!! Ale w końcu pojechałyście? czekam niecierpliwie na ciąg dalszy blondstory :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Lepiej za wcześnie niż za późno. To się nazywa próba generalna.

    OdpowiedzUsuń
  11. wakacje - dobra rzecz, więc nie dziwota, że się człowiekowi spieszy do wyjazdu. może to kalendarz za wolno tykał?

    OdpowiedzUsuń
  12. Pośmiałam się, bo tekst naprawdę fanie napisany i w ogóle fajna, zabawna sytuacja. :D Dobrze się Ciebie czyta! Pewnie tez śmiałabym się na całego, takie sytuacje zapamiętuje się na całe życie. :) Pozdrawiam serdecznie i życzę wielu wspaniałych chwil z bliskimi. :) Wypad z przyjaciółką nad morze to coś bezcennego. :) <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Dni, godziny, co za różnica ;) Ja w ogóle nie mam pamięci do takich rzeczy ;)

    OdpowiedzUsuń

"To czy człowiek jest inteligentny poznaje się po jego odpowie-dziach. To czy jest mądry, po pytaniach."- Naguib Mahfouz

Ostatnio na tapecie

Wszechświat wie lepiej.

tu grzeliście ławę najczęściej

Etykiety

sanatorium problemy wycieczka podróż zabawa budowa kolega morze praca wyjazd auto blog dylematy ksiądz przygoda rehabilitacja tańce wesele wizyta Konstancja argumenty blondynki cud dom fachowcy integracja koleżanka majster mąż narodziny ogród pamięć początek powrót pragnienie propozycja rocznica rodzina siostry sprzątanie syn urzędnik zakupy zaskoczenie zguba święto życzenia Małż Nowy Rok plan przygoda ogień apel awaria wycieczka morze koncert auto awaria holowanie sąsiad auto zakup akademia babcia autobus awaria bal bank bociek bunt cel choroba dach deszcz działanie egoista film folklor goście gra gwara góra głos higiena historia imieniny informacja. irytacja życie rodzinne spokój jazda kazanie kelnerka kierat kieszonka klucze kobieta koledzy koleżanki kolęda komórka kolega podejrzenia kwiaty kłótnia lód marzenia masaż matka metoda miłość mężczyzna nerwy niespodzianka nowe miejsce nowy sprzęt odchudzanie święto zaskoczenie mąż odcinki odwyk uzależnienie słodycze ognisko pieszczoty plaża podarki pogoda operator sms córka poród Anioł pomoc pomyłka porządek sukienka pułapka ratunek postanowienie pozytywne postrzeganie świata pośpiech prezent prośby przebranie przedwiośnie przemyślenia przeprosiny przyjazd pytania radość relacja remont rocznica śnieg zaskoczenie tajemnica proboszcz rozmowy rozterki rubikon rysa sanatorium koleżanki sanatorium masażysta pogoda fajfy flirt schemat siostry rodzina relaks blokada spełnienie spostrzegawczość spowiedź strata synowie szał szczęście szwagierka słońce pole truskawki pielenie opalanie. tatuś teleporada zdrowie lekarz zdumienie cud teściowa śmierć rocznica torebka troska tęsknota wesele goście suknia zabawa wnuczęta wróżba wspomnienia wspomnienia sylwester święta wycieczka morze szaleństwo wyobraźnia zakochani zakupy ekologia wesele zdjęcia zdrowie zima znajomy zęby złość bezradność zdumienie ściana śmieci śniadanie święta święta prezenty zaskoczenie radość święta wypieki foremki wzrok komórka zaskoczenie