poniedziałek, 26 lutego 2024

Hej ho, hej ho... do pracy by się szło!

 Dziś od siódmej ryłam w ogrodzie. Boszszszsz... jak mi tego brakowało. Nie patrzyłam na termometr, ale pracowałam tylko w ocieplaczu, bez czapki. W lutym ! Wygrabiałam liście z trawnika, których nie zdążyłam zagrabić jesienią. A nade mną, jak na autostradzie. Nad głową przelatywały klucze gęgających gęsi, żurawi oraz zupełnie nie zidentyfikowanych przeze mnie ptaków. Trafiły się również dwie pary łabędzi, lecące dość nisko zupełnie w przeciwnym kierunku. Chłonęłam ów harmider z wielką radością, bo lubię przedwiośnie, które zawsze napawa mnie nadzieją, iż w tym sezonie ogrodniczym poczynię wielkie rzeczy. Potem różnie z tym bywa, ale plany zawsze mam ambitne.

Zapowiedziałam Małżowi, by załatwił zwyżkę. Trzeba podciąć nadmiernie rozrastające się brzozy, zanim soki ruszą. Mam zamiar z podciętych gałązek upleść wianki. Przez lato wyschną, a na zimę będzie jak znalazł do stroików świątecznych.

Natomiast On, oznajmił, że musi podciąć " różne INNE drzewa" Sie pytam - Jakie? Dość enigmatycznie odpowiedział - "Zobaczysz "

-Jasssssssnnnnnneeeee! W życiu!!!

Musicie wiedzieć, że osobiście walczę o każdą podcinaną roślinę jak o niepodległość. Jeśli, według mnie ( czyt. ostateczna decyzja zawsze należy TYLKO do mnie) nie trzeba nic ścinać, to sie nie ścina. NO!

Syn, który mieszka z nami, najchętniej powycinał by wszystko, zasadził trawą, i puścił kozy, żeby nie trzeba było owej trawy kosić. Bo grunt to się nie napracować. 

Jednakże dziś mamusia, czyli ja, zapowiedziała, że jutro sprzątamy caaaaaały chodnik ( z pięćdziesiąt metrów) oraz rynsztok ( drugie tyle) , bo po zimie na kostce piachu po kolana i nie wygląda to najlepiej. Nie okazał zbytniej radości, co mnie zupełnie nie obeszło. Fajnie jest mieszkać w domku z ogródkiem, nie płacąc za wynajem, lecz dbać o obejście, to już mniej fajnie. 

Ale to się zmieni. Tak gdzieś grubo po trzydziestce. 

Wiem po sobie.



niedziela, 18 lutego 2024

Cuda na miarę potrzeb.

 W połowie tygodnia wróciłam z podróży do córki. Przebywałam u nich ponad tydzień. Mój wyjazd dotyczył głównie zębów. Tak to jest. Człowiek żyje w błogiej nieświadomości, że skoro zęby nie bolą... wszak się o nie dba, myje, nitkuje, olej żuje... to wszystko z nimi ok. Ale tak nie jest w przypadku, gdy w rodzinie ma się dwóch stomatologów, nastawionych ( z powodu zboczenia zawodowego ) na obserwację uzębienia w rodzinie bliższej, a także dalszej. 

Otóż mój jedyny zięć i jego żona, zdecydowali, iż trza poprawić, w sensie wyrównać, moje przednie uzębienie. Po takiej propozycji polazłam do lustra i dalej wpatrywać się w mankamenty moich jedynek i dwójek. Hymm. Nie były takie najgorsze. Kolejni dentyści, którzy je leczyli, naprawdę się postarali. Niby były jakieś tam niedociągnięcia, ale zdążyłam się do nich przyzwyczaić. Jednakże jestem bardzo podatna na sugestie, więc zaufałam rodzinnym fachowcom. Miałam tylko jeden warunek. Nie mogą być takie białe, jak u Zenka Martyniuka, którego zobaczyłam kiedyś w tivi. Widok jego nowego garnituru zębowego spowodował u mnie symultaniczne podniesienie brewek do granicy włosów, oraz długie ich nie opadanie.

Pomiędzy kolejnymi wizytami w gabinecie u zięcia, zajmowałam się wnuczętami. Szczególnie młodszym, który miał dopiero dwa miesiące. Starszy, ponad dwuletni braciszek, przebywał przeważnie w żłobku.

 O narodzinach młodszego dowiedziałam się wychodząc wieczorem z pracy. Byłam tak podekscytowana tym faktem, że cofając z parkingu, poczułam, iż w coś wjechałam. To "coś" to było ciemne auto, które pojawiło się nagle i którego w ogóle nie widziałam, w zamarzniętej tylnej szybie. 

Zdenerwowany młodzian, który jak się dowiedziałam, przyjechał autem teścia do pobliskiego sklepu, wysłuchiwał moich tłumaczeń, podczas szczegółowych oględzin pukniętego zderzaka. Musiałam wyglądać również na pukniętą, bo dzieliłam się z nim swoją radością z narodzin wnuka, chwaliłam się zdjęciem nowonarodzonego, zupełnie nie przejmując się tym, co właśnie się stało. I oto stał się cud, bo  pożyczone auto nie miało żadnych otarć i wgnieceń. Swojego nie sprawdziłam do dziś. Jednak wymieniliśmy się nr. telefonów, w razie, gdyby jednak właściciel pojazdu doszukał się jakiegoś uszczerbku. Nie doszukał. 

Zapamiętać! 

Nie wsiadać za kierownicę, kiedy dotrze do mnie TAKA wiadomość! 

A dotrze na pewno w najbliższym czasie jeszcze DWA razy. 

Cóż. Rodzinka się rozrasta. 

P.S

Dzisiejsza stomatologia i protetyka potrafią czynić istne cuda.

Zaiste.



Ostatnio na tapecie

Wszechświat wie lepiej.

tu grzeliście ławę najczęściej

Etykiety

sanatorium problemy wycieczka podróż zabawa budowa kolega morze praca wyjazd auto blog dylematy ksiądz przygoda rehabilitacja tańce wesele wizyta Konstancja argumenty blondynki cud dom fachowcy integracja koleżanka majster mąż narodziny ogród pamięć początek powrót pragnienie propozycja rocznica rodzina siostry sprzątanie syn urzędnik zakupy zaskoczenie zguba święto życzenia Małż Nowy Rok plan przygoda ogień apel awaria wycieczka morze koncert auto awaria holowanie sąsiad auto zakup akademia babcia autobus awaria bal bank bociek bunt cel choroba dach deszcz działanie egoista film folklor goście gra gwara góra głos higiena historia imieniny informacja. irytacja życie rodzinne spokój jazda kazanie kelnerka kierat kieszonka klucze kobieta koledzy koleżanki kolęda komórka kolega podejrzenia kwiaty kłótnia lód marzenia masaż matka metoda miłość mężczyzna nerwy niespodzianka nowe miejsce nowy sprzęt odchudzanie święto zaskoczenie mąż odcinki odwyk uzależnienie słodycze ognisko pieszczoty plaża podarki pogoda operator sms córka poród Anioł pomoc pomyłka porządek sukienka pułapka ratunek postanowienie pozytywne postrzeganie świata pośpiech prezent prośby przebranie przedwiośnie przemyślenia przeprosiny przyjazd pytania radość relacja remont rocznica śnieg zaskoczenie tajemnica proboszcz rozmowy rozterki rubikon rysa sanatorium koleżanki sanatorium masażysta pogoda fajfy flirt schemat siostry rodzina relaks blokada spełnienie spostrzegawczość spowiedź strata synowie szał szczęście szwagierka słońce pole truskawki pielenie opalanie. tatuś teleporada zdrowie lekarz zdumienie cud teściowa śmierć rocznica torebka troska tęsknota wesele goście suknia zabawa wnuczęta wróżba wspomnienia wspomnienia sylwester święta wycieczka morze szaleństwo wyobraźnia zakochani zakupy ekologia wesele zdjęcia zdrowie zima znajomy zęby złość bezradność zdumienie ściana śmieci śniadanie święta święta prezenty zaskoczenie radość święta wypieki foremki wzrok komórka zaskoczenie