Wsiąkłam. Do cna. No w życiu nie spodziewałam się, że mogę tak szybko wpaść w spiralę zakupową. Ale chyba jeszcze jest dla mnie ratunek, bo po pierwsze, zdaję sobie z tego sprawę. A po drugie robię coś dobrego dla naszej planety. Taaaaa. Grunt to mieć dobre wytłumaczenie dla swojego zakupoholizmu.
Zaczęło się bardzo niewinnie, jak to zwykle jest z uzależnieniami. Ponieważ nie za długo będę żenić swojego młodszego syna, zaczęłam się zastanawiać, w jaką kieckę mam się oblec, w ten szczególny dzień. Wiedziałam tylko, iż nie w czerwoną, bo taką miałam na ślubie córki. I tyle. Nie miałam pojęcia jaki fason, kolor i w ogóle. A tutaj dowiaduję się, że przyszła panna młoda już zakupiła swojej mamuni sukienkę na Vinted, za jakieś małe pieniądze. Butelkowa zieleń. Wobec tego wybór koloru jakby się zawęził. Dobre i to.Ponieważ jako osoba pragmatyczna, postanowiłam również zagłębić się w rejony owej strony. Założyłam konto i..... wszystko inne przestało się liczyć. Kiedy tylko miałam wolną chwilkę, wchodziłam tam i traciłam poczucie czasu. Wpierw zakupiłam torbę skórzaną, która miała być turkusowa, ale okazała się granatowa. W sumie się nie zdenerwowałam, bo pasowała mi do butów, które również nabyłam w ten sam sposób.
Na stronach z sukienkami spędzałam godziny. I w końcu.....Taaaaadaaaaam! Znalazłam. Zakochałam się od pierwszego ujrzenia. Weszłam na konto sprzedającej, a tam czytam... sprzedaję tylko przez olx. Wobec tego bezzwłocznie napisałam z pytaniem, jak mam dokonać zakupu. Przysłała mi link na stronę olx. Weszłam, kliknęłam " kup", wpisałam kod z "blika" i poszło. Minęła chyba minuta gdy zadzwonił telefon. Po drugiej stronie sprzedająca przeprasza od progu, iż pomieszała coś tam z paczkomatem i musiała anulować zakup. Ale to żaden problem, bo ona poda mi drugi link, na który mam wejść i tam dokonać opłaty. No i powiem wam, że choć jestem blondynką, to momentalnie zapaliła mi się lampka "false". Odłożyłam telefon zapewniając, że zrobię to, o co prosi. Rzecz jasna nie zrobiłam tego.
Po tym fakcie sprawdzałam każdego sprzedającego, a było ich nie tak mało. Nie będę pisać co już kupiłam. Jednakże moja pula zaskórniaków stopniała, niczym śnieg na wiosnę. Zdradzę tylko, iż prócz innych rzeczy, którym ofiarowałam drugie życie, mam już dwie kiecki na wesele, naszyjnik, kolczyki, pasek, buty, torebkę oraz płaszczyk ( w sumie w czerwcu powinno być ciepło, ale tak na wszelki wypadek) Aaaa jeszcze gety do włosów ( takie diamenciki na druciku, jakby kto nie wiedział ) Za to wszystko wydałam pewnie mniej, niż dałabym za jedną sukienkę w sklepie.
Jednakże znalazła się i łyżka dziekciu w tym morzu słodkiego zadowolenia. Muszę schudnąć. MUSZĘ!! I nie ma zmiłuj, bo w tej " głównej" kiecce cycki mi się nie mieszczą. Niby nie tak dużo, ale jednak zameczek się nie dopina. Także tego. Planeta znów będzie zadowolona, gdyż mój konsumpcjonizm ograniczy się do sałaty i herbaty.
Omdlewam z rozkoszy na myśl, co zobaczę w lustrze 11 czerwca.
O przekrętach na olx głośno więc ja tam raczej nic nie kupię. A Ty masz motywację dla diety. I wiem, że będziesz znów błyszczeć ślubnie. Uściski
OdpowiedzUsuńLuciu, dużo rzeczy do domu kupowaliśmy z Małżem przez olx i zawsze było ok. Oczywiście olx zwrócił mi pieniądze, więc nie mogę narzekać. Co do motywacji, to wiem, że jest najlepsza z możliwych. No jasne, że będę błyszczeć, mam nadzieję, że nie tylko z powodu czerwcowego upału ;) Ściskam :)
OdpowiedzUsuńJa codziennie widzę się w lustrze z małymi cyckami... Ale gdybym miał możliwość popatrzeć na Ciebie, Acomi, to wolałbym żebyś miała duże cycki. Mam nadzieję, że moja wypowiedź nie podpada pod seksizm?
OdpowiedzUsuńSeksizm sreksizm. Boja, czy Ty wiesz, że wcale nie trzeba mieć dużych cycek, aby wydawały się duże? A z dużymi niestety tak dobrze już nie jest. Ciężko jest je upchać w za małej sukience.
UsuńSłyszałam o tych oszustwach, więc omijam z daleka.
OdpowiedzUsuńKochana, jesteś idealna, a gdy zrzucisz, to i cycki opadną!
Jotka, brónciepanie żeby opadły... mają tylko zmniejszyć objętość ;D Ale to że jestem idealna poprawiło mi samopoczucie... serio. Buziaki :*
UsuńOch jakże rozumiem szaleństwo zakupowe, mam podobny problem. Sama sobie narzucam limit. Na szczęście jeszcze nie trafiłam na oszustwo. Z drugiej strony może gdybym miała nauczkę, trochę bym występowała. A tak, łowię promocję:)) ja bym z chęcią zobaczyla foto zakupowych zdobyczy :))
OdpowiedzUsuńAgnieszko, jak na mnie nauczka zupełnie nie ograniczyła moich zapędów, jedynie sprawdzam dokładniej sprzedającego:) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa zakupowo-intetnetowo wsiąkłam tak, że to podpada pod uzaleznienienie!! No I za wagę muszę wziąć się porządnie, do czerwca mało czasu...A ważna impreza czeka!
OdpowiedzUsuń