No, spójrz na to co poniżej i spróbuj nie załkać. Nosz doprawdy. Jednak nie mam alternatywy. W końcu podtytuł mego bloga do czegoś zobowiązuje. Co nie? To był wstęp, a teraz żenujące rozwinięcie.
Uprzejmie donoszę, iż kolejny dzień mego życia zaczął się jak zwykle. W drodze do pracy jakaś taka nostalgia mnie ogarnęła, wszak to już ostatni raz, jak odpaliłam Rakietę. Od jutra będę pomykać moim nowym autem. Ha! Jarałam się jak nie wiem co. Wszak czekanie na przyjemność, jest niejednokrotnie lepsze, od samej przyjemności.
Godziny w pracy mijały bez większych ekscytacji i wreszcie nadeszła pora opuszczenia stanowiska. Ponieważ zdarzyło mi się kilkakrotnie zapomnieć zabrać z pracy... telefonu, saszetki z dokumentami i portfela z kasą ( oczywiście nie WSZYSTKICH wyżej wymienionych rzeczy na raz...no co Wy...) to wyrobiłam sobie nawyk dokładnego sprawdzania zawartości torby przed wyjściem.
A teraz mała dygresja...
Otóż jakiś czas temu zakupiłam sobie granatową torebkę. Wpadła mi w oko, ponieważ miała kieszonkę w nietypowym miejscu
( patrz na fotkę) Co prawda ów otwór był mało pojemny, jednak w wyżej wspomnianym dniu, udało mi się do owej kieszoneczki upchać kluczyki od Rakiety.
Powróćmy do klu.
Zaglądam do wnętrza i znajduję wszystkie rzeczy, prócz kluczyków. Momentalnie ... no dobra, po trzykrotnym wywaleniu zawartości ... przypominam, iż zgubę umiejscowiłam w nowym miejscu, czyli tam gdzie pisałam. Oooooo... jakież jest moje zaskoczenie, bo kieszeń świeci pustką.
- Kurwa ...zadaję sobie pytanie... -Co jest?
I tu następuje chwila zadumy, przegląd wydarzeń z życia przedmiotów martwych, formułowanie założenia.... Nagle doznaję olśnienia.
- No jasne! Torba leżała na szafce, poniżej stał kosz... znaczy klucze mogły spaść, więc muszą być w śmieciach!
Jednakże kosz jest pusty, bo zawartość osobiście wyrzuciłam jakiś czas temu. Szlag! Wobec powyższego wychodzę, nurkuję w kontenerze i wyciągam właściwy worek. Wysypuję zawartość, lecz nichuchu. Kluczy nie ma.
Z wypiekamy na twarzy wracam i znów przetrzepuję torbę...
- Jak nic, diabeł ogonem nakrył...mamroczę pod nosem tekst zasłyszany od mojej babci. Pozostaje mi ostateczność... prośba o pomoc św. Antoniego.
I pacz pan.... pomaga. Co prawda nie dostrzegam kluczy, lecz dostrzegam ... OSZSZSZFAKKKK!!.... DRUGĄ kieszonkę umiejscowioną symetrycznie po DRUGIEJ stronie torby. Wedle tego błyskawicznie dociera do mnie, prawda stara jak Dolce Gabana. Spostrzegawczość nie jest moją najmocniejszą stroną. Przynajmniej od dnia zakupienia rzeczonej torebki.
"Wtedy dopiero warto brać się za pisanie, jeśli mamy odwagę napisać to, czego nie mielibyśmy odwagi powiedzieć" Emil Cioran.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ostatnio na tapecie
tu grzeliście ławę najczęściej
-
Dziś od siódmej ryłam w ogrodzie. Boszszszsz... jak mi tego brakowało. Nie patrzyłam na termometr, ale pracowałam tylko w ocieplaczu, bez c...
Etykiety
sanatorium
problemy
wycieczka
podróż
zabawa
budowa
kolega
morze
praca
wyjazd
auto
blog
dylematy
ksiądz
przygoda
rehabilitacja
tańce
wesele
wizyta
Konstancja
argumenty
blondynki
cud
dom
fachowcy
integracja
koleżanka
majster
mąż
narodziny
ogród
pamięć
początek
powrót
pragnienie
propozycja
rocznica
rodzina
siostry
sprzątanie
syn
urzędnik
zakupy
zaskoczenie
zguba
święto
życzenia
Małż
Nowy Rok plan przygoda ogień
apel awaria wycieczka morze koncert
auto awaria holowanie sąsiad
auto zakup akademia babcia
autobus
awaria
bal
bank
bociek
bunt
cel
choroba
dach
deszcz
działanie
egoista
film
folklor
goście
gra
gwara
góra
głos
higiena
historia
imieniny
informacja.
irytacja życie rodzinne spokój
jazda
kazanie
kelnerka
kierat
kieszonka
klucze
kobieta
koledzy
koleżanki
kolęda
komórka kolega podejrzenia
kwiaty
kłótnia
lód
marzenia
masaż
matka
metoda
miłość
mężczyzna
nerwy
niespodzianka
nowe miejsce
nowy sprzęt
odchudzanie święto zaskoczenie mąż
odcinki
odwyk uzależnienie słodycze
ognisko
pieszczoty
plaża
podarki
pogoda operator sms córka poród Anioł
pomoc
pomyłka
porządek sukienka pułapka ratunek
postanowienie
pozytywne postrzeganie świata
pośpiech
prezent
prośby
przebranie
przedwiośnie
przemyślenia
przeprosiny
przyjazd
pytania
radość
relacja
remont
rocznica śnieg zaskoczenie tajemnica proboszcz
rozmowy
rozterki
rubikon
rysa
sanatorium koleżanki
sanatorium masażysta pogoda fajfy flirt
schemat
siostry rodzina relaks blokada
spełnienie
spostrzegawczość
spowiedź
strata
synowie
szał
szczęście
szwagierka
słońce pole truskawki pielenie opalanie.
tatuś
teleporada zdrowie lekarz zdumienie cud
teściowa śmierć rocznica
torebka
troska
tęsknota
wesele goście suknia zabawa
wnuczęta
wróżba
wspomnienia
wspomnienia sylwester święta
wycieczka morze szaleństwo
wyobraźnia
zakochani
zakupy ekologia wesele
zdjęcia
zdrowie
zima
znajomy
zęby
złość bezradność zdumienie
ściana
śmieci
śniadanie
święta
święta prezenty zaskoczenie radość
święta wypieki foremki wzrok komórka zaskoczenie
No skąd mogłaś domniemywać, że torebka symetryczna jest?
OdpowiedzUsuńAle Antoni jest niezrównany, niech ktoś zaprzeczy!!!
No właśnie... nie mogłam ;) Antoni rządzi!
UsuńTrochę się pogubiłam i nie jestem pewna, o którym Antonim mówicie. Nie mniej wszystko wskazuje na to, że kolęda była pożyteczna
UsuńO Antonim Padewskim.. tym od rzeczy zagubionych :)
UsuńCzekanie na przyjemność zawsze jest fajne... :).A kluczyki wiecznie gdzieś wciskam, najbardziej lubiłam jak miałam auto tak zwane bezkluczykowe. To było to.
OdpowiedzUsuńTo jest takie auto?... choleramambraki motoryzacyjne ;)
UsuńNo tak, bardzo prawdziwe, czekanie na przyjemność często jest zdecydowanie przyjemniejsze od niej samej :)
OdpowiedzUsuńKobieto :) najprawdziwsza prawda :)
UsuńNie znoszę zmieniać torebek. Nowe są zawsze takie zaskakujące..(i tak szybko się zapełniają śmieciem wszelakim). Żeby ograniczyć stres kupiłam jakiś czas temu organizer do torebki, trzeba go tylko przełożyć z jednej do drugiej, albo wyjąć i postawić na szafce. Śmieci zostają w torebce, ale rzeczy najbardziej potrzebne zawsze wiem gdzie mam:-)
OdpowiedzUsuńDla Antoniego brawa:-)
Aaaaa.. wiem, wiem... też coś takiego posiadam, tylko akurat do tej, mój organizer się nie mieści.
UsuńAntoni faktycznie pomaga i ja też się o tym przekonałam na własnej skórze kilkukrotnie :) Z kluczykami akurat nie mam problemu, bo zawsze wybieram kieszonkę wewnątrz torebki, ale za to czasem mi się zdarzyło, że zapomniałam przełożyć portfela z innej torebki, a co za tym idzie jadę bez dokumentów i środków płatniczych ;)
OdpowiedzUsuńA co do Twojej nowej furki, to cieszę się, że imię "strzała" przypadło Ci do gustu. Czyli mam rozumieć, że tym samym zostałam matką chrzestną Twojej czerwonej strzały? ;)
Gabuniu,matko chrzestna, Strzała zostaje!
UsuńNowe torebki są zaskakujące;) z reszta stare też, często mnie rozgrzewa.... a to tylko zwykła torebka :D
OdpowiedzUsuńMAri
He he...okazuje się, ze nie tak zwykła, tylko ROZGRZEWAJĄCA ;)
UsuńKoleżanka miała zwyczaj zostawiania kluczyków w kieszeni płaszcza. Któregoś razu kluczyki od nowiuteńkiego VW zniknęły. Po pierwsze wybebeszyła torebkę, potem wybiegła sprawdzić czy auto stoi. Przepatrzyła całą drogę od niego, przeszukała pokój nauczycielski. Wcięło. Od rzucenia się w odmęty rozpaczy powstrzymał ją telefon innej koleżanki. Która dotarłszy do domu odkryła, że założyła cudzy płaszcz. Po kluczykach w kieszeni do tego doszła.
OdpowiedzUsuńTo ci dopiero historia. Wynika z tego, że nie trzeba kupować takich samych okryć :)
UsuńBrawo TY !! A ja myślałam, że tylko ja mam odpały z torebkami :) no i ja za nowym utorbieniem nie przepadam :)
OdpowiedzUsuńHe he he... nowe utorbienie... jak to pięknie brzmi :) przywłaszczam słówko na zawsze :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń